Zakład pogrzebowy z Jarocina pochował niewłaściwą osobę, a drugi potajemnie dokonał ekshumacji, by naprawić błąd.
- Na zwłokach była położona kartka z imieniem i nazwiskiem pani, którą mieliśmy odebrać - dziwi się Barbara Paul, właścicielka zakładu pogrzebowego, do którego zgłosiła się rodzina zmarłej. Leszek Cieślak, współwłaściciel zakładu pogrzebowego obsługującego drugą rodzinę, który postanowił na własną rękę naprawić błąd, przyznaje, że dopiero po kilku dniach zdał sobie sprawę, że "poszedł za daleko" z pospieszną nocną ekshumacją.
Sprawą zajęła się prokuratura. - Konieczne jest ustalenie przebiegu zdarzeń związanych z pochowaniem osób, co do których wątpliwości zgłaszała krewna jednej z nich - informuje Janusz Walczak z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.