W kopalni "Wujek-Śląsk" doszło do wybuchu, a nie zapalenia metanu. Czujniki metanu w miejscu katastrofy w kopalni "Wujek-Śląsk" były umieszczone prawidłowo. Takie są wyniki pierwszej wizji lokalnej Wyższego Urzędu Górniczego.
Pierwsze oględziny kopalni zakończyły się po 3. nad ranem. W piątek rano na dół zjechali kolejni specjaliści.
Jak poinformował rzecznik Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) Krzysztof Król, czujniki metanowe były zabudowane prawidłowo. Przypomnijmy - po katastrofie niektórzy górnicy kopalni mówili mediom w kopalni dochodziło do fałszowania wskaźników metanomierzy. Teraz czujniki zostaną skrupulatnie zbadane na powierzchni.
Specjaliści potwierdzili też wcześniejsze przypuszczenia - w kopalni doszło nie tylko do zapalenia, ale też wybuchu metanu. Ogień objął całą 240-metrową ścianę, wyrobiska przyścianowe o długości kilkudziesięciu metrów. Zatrzymał dopiero przy tamach wentylacyjnych.