- To, że nie przyjadą niektórzy Europejczycy, że nikt nie przyjedzie z Brukseli, to jest dla mnie niewybaczalne - powiedział Vaclav Klaus Czeskiemu Radiu komentując nieobecność europejskich przywódców na pogrzebie prezydenckiej pary w Krakowie.
- Dowodzi to, że wszelkie mówienie o jedności europejskiej to jedynie puste słowa - dodał czeski prezydent.
Wśród tych, którzy usprawiedliwiali nieobecność na pogrzebie w Krakowie, znalazł się przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso i prezydent UE Herman Van Rompuy.
Sprawdź, kto nie dotarł na uroczystości żałobne
Na temat braku szeregu zachodnich na uroczystościach pogrzebowych w Krakowie szeroko rozpisuje się dziś też włoska prasa. - Ich nieobecność w Krakowie była żenująca, a przybycie prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, który postanowił przylecieć za wszelką cenę, to dowód determinacji i woli pojednania - podkreślają włoskie dzienniki.
"Corriere della Sera" ocenia, że postawa przywódcy Rosji to "znak pokoju". "Miedwiediew jako jedyny Wielki rzucił wyzwanie zamkniętemu niebu" - dodaje mediolański dziennik.
"La Repubblica" w relacji z krakowskiej ceremonii zwraca uwagę, że odbyła się ona "z honorami godnymi wielkiego bohatera narodowego", lecz przede wszystkim - zaznacza - "przy żenującej nieobecności, z powodu chmury, prawie wszystkich zachodnich przywódców i widocznej obecności jedynego Wielkiego, szefa państwa rosyjskiego Dmitrija Miedwiediewa, przybyłego, by oddać ostatni hołd mężowi stanu, który po części uosabiał napięcia z Moskwą".
- Miedwiediew postanowił "przybyć za wszelką cenę, lecąc na niskiej wysokości, pod chmurą". Podobnie zachowali się przywódcy Czech, Węgier, Ukrainy i innych państw - przypomina publicysta.
Według gazety nieobecność polityków z Zachodu "może rozbudzić w Polakach gorzkie wspomnienia przeszłości, kiedy wielokrotnie byli pozostawiani samym sobie".