Najprawdopodobniej kobieta jadąca mercedesem chciała skrócić drogę i zamiast pojechać tzw. pasem rozbiegowym. Wjechała na skrajny prawy pas i uderzyła w polski autokar, którym jechało około 40 osób.
To już druga wersja wypadku, w którym tragicznie zginęło 13 osób. Pierwsza zakłada, że kobieta z powodu złych warunków drogowych wpadła w poślizg.
Młodszy inspektor Wojciech Pasieczny z Wydziału Ruchu Drogowego KSP zapewniał w "Faktach po Faktach”, że obie hipotezy zostaną dokładnie sprawdzone przez niemiecką policję. Zaznaczył również, że niemieccy mundurowi słyną ze skrupulatność i profesjonalizmu.
– To była katastrofa. Ogromna akcja ratunkowa, mnóstwo ludzi i sprzętu. Dlatego część śladów mogła się zatrzeć – mówił mł. insp. Pasieczny.
Do Brandenburgii oprócz rodzin poszkodowanych pojechali polscy policjanci i prokurator. Będą koordynować współpracę, bowiem obie strony będą prowadziły śledztwo w sprawie wypadku. Do Berlina polecieli premier Donald Tusk i minister zdrowia Ewa Kopacz.