Pan Andrzej z Kraśnika chciał pomóc kobiecie zaatakowanej przez agresywnego kierowcę. Miał pecha, bo trafił na policjanta. W rezultacie sam został ukarany. Za zatrzymanie się w niedozwolonym miejscu.
– Właśnie otrzymałem wyrok w tej sprawie. Ale nie czuję się winny – mówi pan Andrzej. – Sąd ukarał mnie naganą, ale ja nie zatrzymałem się w niedozwolonym miejscu dla przyjemności. Zrobiłem to, żeby pomóc. Tak, jak się to robi przy wypadku.
Chodzi o wydarzenia z lipca tego roku. Nasz Czytelnik jechał wówczas ul. Jagiellońską w Kraśniku. Zauważył, jak kierowca volkswagena próbuje wyprzedzić mercedesa.
– Raz mu się nie udało, bo ktoś jechał z przeciwka. Z piskiem opon „schował” się za mercedesem. Jechał szybko, a tam jest ograniczenie do 40 km/h – wspomina pan Andrzej. – Po chwili zajechał drogę mercedesowi i zmusił kierowcę tego auta do zatrzymania. Podbiegł do tego samochodu i zaczął gestykulować. Zatrzymałem się, żeby zwrócić mu uwagę.
Podobnie lipcowe wydarzenia zapamiętała kobieta, która siedziała za kierownicą mercedesa.
– Jechałam przepisowo. Ten volkswagen zaczął mnie wyprzedzać przed zakrętem, na ciągłej linii – relacjonuje pani Paulina. – Potem zajechał mi drogę, musiałam się zatrzymać. Kierowca volkswagena podbiegł do mojego auta, tłukł pięściami w szybę, szarpał za klamkę i krzyczał. Twierdził, że utrudniałam mu wyprzedzanie. Dobrze, że miałam zablokowane drzwi i nie mógł ich otworzyć.
Awantura zakończyła się chwilę później kiedy interweniujący pan Andrzej zagroził wezwaniem policji. Kierowca volkswagena odjechał.
– Zostawiłem swoje dane pani z mercedesa, a potem składałem w jej sprawie zeznania na komendzie – dodaje nasz Czytelnik. – Kilkanaście dni później dostałem kolejne wezwanie. Okazało się, że jest wobec mnie wniosek o ukaranie, bo zatrzymałem auto na zakazie.
Wtedy pan Andrzej dowiedział się, że awanturujący się kierowca to Mariusz J. – policjant z Kraśnika.
Nasz Czytelnik spotkał się z miejscowym komendantem.
– Komendant skierował wniosek o odstąpienie od ukarania pana Andrzeja – przyznaje Janusz Majewski, oficer prasowy kraśnickiej policji. – Z policjantem przeprowadził natomiast rozmowę dyscyplinującą, z uwagi na naruszenie zasad etyki zawodowej. Informacja o tym trafiła do akt policjanta.
Nasz Czytelnik był przekonany, że sprawa została wyjaśniona. Mariusz J. sprzeciwił się jednak wnioskowi komendanta. Złożył stosowne odwołanie. Spór, pomyślnie dla Mariusza J. rozstrzygnęła komenda wojewódzka. Tak sprawa 60-latka trafiła do sądu, który ukarał naszego Czytelnika naganą. Pan Andrzej już zapowiedział odwołanie. Kraśnicki sąd, w odrębnym postępowaniu oceni również zachowanie Mariusza J. i kobiety kierującej mercedesem.
>>>