Białoruskie MSW deportowało dwoje polskich nauczycieli, bo… nie dopełnili obowiązku meldunkowego. Jednym z nich jest Piotr Boroń z Kraśnika, który wykładał historię w polskiej szkole.
- Jeszcze nie mogę się pozbierać. Potraktowali nas jak najzwyklejszych bandytów. Z tak błahego powodu, jak brak aktualnego meldunku, przesłuchiwano nas przez dziesięć godzin. Zostawiłem tam wszystko, praktycznie wyjechałem w tym, co miałem na sobie - relacjonuje Piotr Boroń.
Mężczyzna pracował w szkole prowadzonej przez organizację Most, założoną przez zdelegalizowany Związek Polaków na Białorusi.
- W Brześciu uczył od blisko dwóch lat. Wykładał tam historię, geografię i retorykę, przygotowując uczniów ostatnich, jedenastych klas do egzamin na studia w Polsce.
Wraz z nim wydalona z Białorusi została Halina Zajkowska, nauczycielka języka polskiego. Obydwoje mają pięcioletni zakaz wjazdu do tego kraju - dodaje Boroń.
- Byliśmy zameldowani w Brześciu, ale przy innej ulicy. Przeprowadzaliśmy się właśnie z jednego mieszkania do drugiego. W nowym mieszkaliśmy zaledwie kilka dni. I wtedy pojawili się milicjanci. Wszystko filmowali, pobrali od nas odciski palców, zrobili nam zdjęcia tak, jakbyśmy byli kryminalistami. Teraz jestem pewien, że chcieli nas wyrzucić, tylko potrzebowali pretekstu - dodaje Piotr Boroń.
Według przedstawicieli Związku Polaków na Białorusi, był to kolejny przejaw szykan ze strony białoruskich władz wobec Polaków. W szkole, gdzie uczyli, na różne kursy uczęszcza 350 dzieci.
Uczniowie i nauczyciele zorganizowali akcję zbierania podpisów pod pismem do władz w sprawie ich deportacji.
- Nie chcę ich w to angażować, bo wiem, że władze potrafią się zemścić. Oni cały czas wierzą, że my za kilka dni wrócimy. O ile moją koleżankę można zastąpić, tak dla mnie nie ma na miejscu zastępstwa i nie wiem, kto będzie teraz przygotowywał moich uczniów - martwi się nauczyciel.