Z oznakowaniem taksówek w Kraśniku jest bałagan – przyznają to sami taksówkarze. Miasto chce to uporządkować i wprowadzić dodatkowe oznakowanie pojazdów. Urzędnicy proponują, by licencjonowane taksówki miały numer boczny, identyfikator, a także sygnalizator świetlny.
– Część taksówkarzy sygnalizowała mi, że nie ma jednoznacznego oznakowania taksówek, przez co pojawiają się problemy z identyfikacją tego typu pojazdów, zwłaszcza po zmroku – mówi radny Krzysztof Ślusarz. – Ten sam problem zgłaszali mi również mieszkańcy, pasażerowie taksówek. Przyznawali, że nie zawsze mają pewność, że wsiadają do właściwego pojazdu. Stąd też mój wniosek do burmistrza, aby to uporządkować, żeby wszystkie taksówki w Kraśniku były w jednakowy sposób oznakowane.
– Przygotowaliśmy już projekt uchwały, który trafi pod obrady. Chcemy poprzez dokładne oznakowanie taksówek, identyfikatory dla kierowców i wyeksponowanie cennika uporządkować rynek tych usług, ułatwić korzystanie z nich klientom także spoza miasta i zapewnić bezpieczeństwo – zaznacza Wojciech Wilk, burmistrz Kraśnika. – Chodzi o taksówki działające na podstawie licencji wydanych w magistracie. Klienci powinni wiedzieć, który taksówkarz działa legalnie i ma stosowne zezwolenie.
Zgodnie z projektem uchwały kraśnickie taksówki mają mieć emblemat umieszczony na przednich drzwiach pojazdu. Poza tym wewnątrz pojazdu ma znajdować się identyfikator kierowcy (ma umożliwić pasażerowi swobodne odczytanie niezbędnych informacji). Taksówki mają posiadać też sygnalizator świetlny (kolor zielony sygnalizuje, że dana taksówka jest wolna, a czerwony, że jest zajęta).
– Oprócz numeru bocznego, sygnalizatora świetlnego i identyfikatora na taksówkach umieszczony zostanie również cennik, aby pasażer mógł oszacować koszty podróży – dodaje Daniel Niedziałek z biura burmistrza.
– Uważam, że oznakowanie taksówek jest bardzo dobrym pomysłem. Jeśli ktoś jeździ uczciwie, to przecież nie ma nic do ukrycia – mówi nam jeden z kraśnickich taksówkarzy. – Tyle że są niestety tacy, którzy nie wydają paragonów i jeżdżą po cenach konkurencyjnych dla klienta, ale nie dla państwa, bo nie płacą podatków.
– Nie wiem, jak jest w innych miastach, ale w Kraśniku są osoby, które nagminnie jeżdżą ze zdjętym daszkiem „taxi”, nie włączają też taksometru – stwierdza jedna z osób, która wozi pasażerów w Kraśniku. – Jeżdżą emeryci i renciści, którym nie jest na rękę wykazywanie dochodów, dlatego też uważam, że oznakowanie pojazdów naklejkami na karoserii jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Wszystko będzie jasne.
Koleją rzeczą sygnalizowaną przez radnego Krzysztofa Ślusarza jest określenie stref dla taksówek – miejskiej i poza miastem. – To także nie jest do końca jasne i wymaga doprecyzowania – mówi radny.
Licencje
Burmistrz Kraśnika wydał 15 podmiotom licencje na wykonywanie przewozu taksówkami. – Nie oznacza to jednak, że dokładnie tyle taksówek funkcjonuje na lokalnym rynku, bo niektórzy przewoźnicy korzystają z kilku pojazdów – precyzuje Daniel Niedziałek z magistratu.
W Kraśniku nie działają korporacje taksówkarskie. Taksówkarze zwykle prowadzą jednoosobową działalność gospodarczą.