W centrum malinowego zagłębia, podkraśnickich Bobach było wczoraj kilkuset rolników. Przejechał też wiceminister rolnictwa. Były zarzuty, postulaty i obietnice. Nie było zaś jednomyślności, co do tego czy w proteście przeciwko niskim cenom na skupie, powstrzymanie się od zbioru malin ma jakikolwiek sens.
Poniedziałek, 18 czerwca, godz. 19. We wsi Boby koło Kraśnika, w której maliny uprawia się praktycznie w każdym gospodarstwie plantatorzy owoców miękkich naradzają się co zrobić w związku z fatalną sytuacją na rynku tych owoców. Cena malin na skupie jest na poziomie 2,0 - 2,50 zł/kg. To stawka zdecydowanie poniżej kosztów produkcji. Kolejna rzecz to brak pracowników i importowane z Ukrainy do Polski maliny, co przekłada się na sytuację polskich rolników.
W zorganizowanym przez Związek Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej spotkaniu poza plantatorami uczestniczą też samorządowcy i posłowie. Do wsi Boby przyjechał też wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Jacek Bogucki. Przestawiciel rządu jako pierwszy zabiera głos. Odpowiada na postulaty sformuowane w stanowisku Związku Sadowników PR. Wśród nich jest mowa m.in. o kontroli jakości owoców wwożonych do Polski spoza Unii Europejskieji i wprowadzeniu ceł czy też konieczności wprowadzenia umów kontraktacyjnych na kilka miesięcy przed zbiorem, zamiast "ceny dnia".
Zdaniem wiceministra najprostrzy do wprowadzenia będzie właśnie postulat dotyczący umów. Jest jednak pewne "ale", bo rolnicy, którzy takich umów nie podpiszą mogą mieć problem z późniejszą sprzedażą owoców.
- To musi być świadoma decyzja rolników - przestrzega zebranych wiceminister.
Rolnicy się martwią, a politycy kłócą
Atmosfera robi się coraz bardziej nerwowa, kiedy temat spotkania zaczyna schodzić na tematy polityczne, a rolnicze spotkanie zaczyna przypominać bardziej partyjny wiec.
- Bardzo proszę, aby pan posłuchał ludzi, a nie uprawiał politykę - nie wytrzumuje Andrzej Maj (PSL), starosta kraśnicki, który już w ubiegłym tygodniu wspólnie z rolnikami relacjonował dziennikarzom sytuację na podkraśnicich wsiach.
- Przez pana Agencję wyprowadzono znaczą część pieniędzy (w kontekście zatrzymania przez CBŚP osób związanych z grupami producenckimi z województwa mazowieckiego, które miały wyłudzić dofinansowanie z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa-red.) - odpowiada wiceminister w rządzie PiS. - Bylibyśmy w innym miejscu, gdyby PSL nie wyprowadził majątku.
Po oficjelach głos zabierają rolnicy. Mówią o problemie z pracownikami, kłopotach z ubezpieczeniem upraw i "papierologi", której po zmianie przepisów przybyło. Chodzi o zatrudnienie tzw. pomocnika rolnika, którymi może być także obcokrajowiec.
- Umowy pracowników to jest bubel - komentuje jeden z rolników z pobliskiej Chruśliny. - Dzisiaj, żeby sprowadzić do pracy Ukraińca trzeba najpierw wysłać mu zaproszenie, później je jeszcze potwierdzić, zawieźć ksero paszportu a na koniec jeszcze do KRUS pojechać. I apeluje: Proszę nie pisać ustaw w formie książek tylko na jednej kartce, żeby każdy to mógł zrozumieć.
- Takiego marnotrawienia papieru to ja jeszcze jak 30 lat prowadzę gospodarstwo nie widziałam - dodaje jedna z kobiet uczestniczących w spotkaniu. - Do każdej osoby zatrudnionej muszę dołączyć oświadczenie, że nie była karana. Jak chcę zatrudnić 15 osób to 15 takich oświadczeń ma być. Nie wystarczyłoby jedno na wszystkich?
Zrywać czy nie zrywać?
Pod koniec spotkania Tomasz Solis ze Związku Sadowników RP dopytuje zebranych o to, czy będą zrywać maliny czy też jak wcześniej apelowali związkowcy przerwą rozpoczęte zbiory i powstrzymają się od dostaw do punktów skupu. Niemal wszyscy, poza kilkoma zaledwie osobami podnoszą w górę ręce deklarując poparcie strajku.
Nie wszyscy jednak w samym Związku Sadowników RP są co do tej formy protestu przekonani. - Ten strajk nie ma szans. Uważam, że to jest najgłupsza rzecz, żeby nie rwać malin - nie kryje Sławomir Brzusek.
W poniedziałek, kiedy strajk miał się rozpocząć część rolników zrywała bowiem maliny.
Zaś kolejny przedstawiciel tego Związku Krzysztof Cybulak pytał: Gdzie jest ta granica upodlenia? Za ile pójdziecie jeszcze rwać? Gdzie jest ta granica?
Ostatecznie przedstawiciele rolników i Związku Sadowników mieli uzgodnić plan działania i sposoby rozwiązania sytuacji z przedstawicielami rządu i parlamentarzystami.