To jedno z najbardziej intrygujących miejsc na kulinarnej mapie Kazimierza. Restauracja znajduje się przy trasie na Skowieszynek, obok wejścia do Wąwozu Korzeniowego. Mieści się w zabytkowej chacie, w lecie je się w dawnym ogródku. Zimą w środku drzewo trzaska w kozie.
Luźna, niekomercyjna atmosfera, domowe jedzenie i zupełnie nie kazimierskie ceny sprawiły, że życie towarzyskie, kulinarne i koncertowe przeniosło się na opłotki magicznego miasteczka. Zupa kosztuje 8 zł, drugie wegetariańskie 12, drugie z mięsem 15. Uproszczony system cen zjednał sobie już bardzo liczne grono zwolenników.
Zamówiliśmy zupę z kurczaka i zupę wegańską po 8 zł. Porcje są bardzo duże, zupy parują w miskach. W obu było dużo warzyw, w tym kawałki bakłażana, obie były orientalnie doprawione. W mojej zupie było bardzo dużo mięsa z kurczaka, warzywa były smakowite, domowy smak cieszył podniebienie. Zupa wegańska była jeszcze ciekawsza; syta i pikantna. Brawo.
Na drugie M. zamówiła sobie kurczaka z ryżem. Ja wziąłem pulpety z kopytkami. Obu daniom towarzyszyły świeże surówki. Kotlet z kurczaka panierowany w płatkach był gigantyczny. Smakował jak kurczak, a nie jak wyrób z marketu. Świeże mięso musiało być zamarynowane, znów wyczuwaliśmy orientalne nuty.
Szkoda, że ryż był kiepski, podsuszony i zaolejony. Moje pulpety w rozmiarze XL już po pierwszy kęsie przypomniały mi smaki z mojego rodzinnego domu. A kopytka – to było coś cudownego. I ten domowy, esencjonalny sos, zbierany z talerza przy pomocy kawałków chleba. Zamówiłem grzane wino z korzeniami za 10 zł.
Na deser M. zamówiła ciastko z budyniem i jabłecznikiem za 4 zł. Szkoda, że było zimne, jakby wyprane ze smaku i nawet dobra herbata nie zatarła tego wrażenia. Ponieważ dużo dobrego słyszałem o pierogach z soczewicą, zamówiłem je na deser. Myślałem, że dostanę kilka symbolicznie małych pierożków.
Na dużym talerzu dostałem pierogi w rozmiarze XXL, z cienkim ciastem, chrupiącymi skwarkami i rewelacyjnym nadzieniem. Jeszcze nigdzie tak dobrych pierogów z soczewicy nie jadłem. Ponieważ porcja (znów za 12 zł) była ogromna, zapakowano nam je do domu. Nazajutrz zostały podsmażone na złoto, oblane przesmażoną cebulą. Były jeszcze lepsze.
Nasza ocena? Zapłaciliśmy 76 złotych. Porcje są tu tak duże, że jedną zupą czy drugim spokojnie najedzą się dwie osoby. Sowite porcje, domowy smak, świeże jedzenie i mili gospodarze – bardzo polecam.