Dostaje od nas cztery gwiazdki na pięć możliwych. Za rodzinną atmosferę, domową kuchnię opartą na świeżych, sezonowych produktach i zdrowy smak.
Na pierwszy ogień zamówiliśmy "Galaretę z nóżek” i "Śledzik w sosie śliwkowo-chrzanowym”. Obie przystawki kosztowały po 6 zł. Śledź ze śliwkami i chrzanem był bardzo przyzwoity, natomiast galareta jak u mamy. Prawdziwa studzienna, z kawałkami mięsa, gotowana na rosole, bez żelatyny. Brawo.
Zamówiłem "Sycącą zupę fasolową z zasmażaną kiełbaską” za 6 zł, ma towarzyszka wybrała "Delikatny, słodki krem z marchwi podawany z odrobiną śmietanki i prażonym słonecznikiem” za 7 zł. Obie zupy były świeżutkie. Fasolowa gęsta od warzyw i kiełbasy zgrzeszyła tylko skąpą ilością "Jaśka”, natomiast krem z marchwi urzekł nas wyrafinowaną prostotą. Słodycz marchewki mieszała się z pikantnym smakiem słonecznika.
Drugich dań jest w karcie sporo i ceny są różne. Ja skusiłem się na "Pieczoną cielęcinę w sosie własnym duszoną z liśćmi szczypiorku podawaną na beszamelu z ratatujem po polsku według przepisu Pani Magdy Gessler” za 33 zł. M. wybrała klasykę: "Kotlet mielony z ziemniaczkami i buraczkami zasmażanymi” za15 zł oraz dodatkowo zasmażaną marchewkę z groszkiem za 2.50.
Kotlet mielony z łopatki był doskonały. Przypomniał się smak rodzinnego domu. Szkoda, że buraczki kucharz zepsuł kwaskiem cytrynowym, a marchewkę zasypał mąką na amen. Ale domowy mielony zachwycił nas i urzekł na całego.
Cielęcina była wyśmienita. Ze świeżego mięsa, duszona w sosie własnym, potem uzupełniona masłem, odrobiną szczypiorku. Z każdym kęsem sos odkrywał przed nami kolejne nuty. W złożeniu z cielęciną oraz polskim "ratatuj” czyli kruchymi warzywami dawał coraz ciekawsze efekty. Lepszej cielęciny w żadnej restauracji nie jadłem.
Kieliszek wina z karafki, którą zostaliśmy obdarowani (każdy, kto je zupę i drugie po godzinach taką otrzyma) utwierdzał naszą radość, że można gotować smacznie i świeżo, z fantazją.
Na deser M. zamówiła sobie "Banany na ciepło w sosie karmelowym z bitą śmietaną i lodami” za 10 zł. Ja – dwie porcje galarety z octem, już bez chleba i masła. I znów, deser zrobiony od ręki, z kolejnym świetnym sosem. A galarety – bezbłędne.
Nasza ocena? Zapłaciliśmy 97.50 zł. Z najdroższym daniem w karcie. Ale dwie osoby spokojnie zjedzą dobry obiad za 50 zł. Lokal jest urządzony z prostotą. Jedzenie podaje się na pięknych talerzach. Dobre światło tworzy klimaty i dzieli przestrzeń na romantyczne zakątki. Dobre, świeże, zdrowe jedzenie idzie w parze z przesympatyczną obsługą, która z niewymuszoną serdecznością odnosi się do gości.
Polecamy, będziemy tam wracać.
Restauracja Ąka w Lublinie
Czynne od czwartku do niedzieli
od 11 -21, w piątek i sobotę do 22.
Można płacić kartą
Partnerem Przewodnika jest Old Poland. Wielkie Polskie Sery. Old Poland to marka najlepszych serów długodojrzewających produkowanych w Polsce. Smakiem i jakością dorównuje najbardziej znanym europejskim serom, pochodzącym ze Szwajcarii, Holandii, Włoch czy Francji.