

Jak wakacje to podróże. Podpowiadamy co i gdzie warto zjeść, żeby poznać smak Lubelszczyzny. Oto nasz subiektywny top 10

Nasz ranking jest całkowicie subiektywny, ale w każdym miejscu byliśmy i coś dobrego zjedliśmy. Porządek dań występuje w układzie alfabetycznym. Co warto zjeść na Lubelszczyźnie? Zaczynamy od Nałęczowa.
Bryzol w Nałęczowie
Pensjonat „Ewelina” mieści się w zabytkowej willi „Pod Matką Boską” zbudowanej około 1882 roku. Ilość wpisów w księdze gości zdumiewa. Kogo tam nie ma... Na miejscu zobaczycie piękny ogród w stylu włoskim, w środku zabytkowe meble i klimat przedwojennej restauracji.
W karcie takie rarytasy jak zrazy wołowe w sosie własnym, bryzol cielęcy z pieczarkami, sznycel po wiedeńsku czy schabowy po polsku. Warto zapolować na bryzol. To kotlet z siekanego lub nacinanego mięsa wołowego lub cielęcego podany z duszoną cebulką i pieczarkami. Ten w „Ewelinie” jest delikatny i rozpływa się w ustach. A my mamy dla was przedwojenny przepis na bryzol wołowy.
Składniki: po 15 dag wołowiny bez kości na porcję, sól, mąka, olej, masło, 20 dag pieczarek, zielona pietruszka.
Wykonanie: mięso rozbić na pół centymetra. Naciąć nożem w kilku miejscach, żeby poprzecinać błony. Uformować okrągłe bryzole, posolić i oprószyć mąką. Obsmażyć na złoty kolor, zmniejszyć ogień, dodać masło i dosmażyć. Pieczarki pokroić w ćwiartki, usmażyć na złoto, dosmażyć na maśle. Kłaść na bryzole, posypać zieloną pietruszką.
Bulion dr. Krokiera we Włodawie
We Włodawie, w kameralnej restauracji „Atmosfera Caffe” serwowana jest contusa (kontuza). Czyli leczniczy bulion z roztartym mięsem, podawany w XVII w. W dodatku przygotowany według przepisu dr Krokiera z Lublina, opublikowanego w książce „Zbiór dla kuchmistrza tak potraw jako ciast robienia”. – W tej książce kucharskiej Pociejów z XVIII wieku opisano kontuzę z kapłona lub kury. Dziś możemy przygotować esencjonalny rosół (na delikatnych mięsach i warzywach) i albo pozostawić w nim roztarte mięso z piersi kurczaka (kapłona), albo tylko sklarować płyn tym mięsem i je wyjąć – tłumaczy prof. Jarosław Dumanowski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Smak dania jest niesamowity.
Cynaderki w Wierzchowiskach
Po jedno z najsłynniejszych dań przedwojennej i powojennej kuchni warto wybrać się do „Restauracji Pałacowej” w Wierzchowiskach. Na miejscu zobaczycie piękne odrestaurowany pałac Koźmianów, ogromny park i pole golfowe. W karcie klasyki kuchni polskiej i cynaderki z patelni i w śmietanie.
Jak się robi cynaderki. Na patelni należy zeszklić cebulę pokrojoną w piórka. Zdjąć cebulę i na tej samej patelni przesmażyć dokładnie opłukane i pokrojone nerki cielęce oprószone mąką. Dodać cebulę, zalać śmietaną, doprawić solą i pieprzem. Po 20 minutach podaje się cynaderki obficie posypane koperkiem. Turyści zamawiają w Wierzchowiskach po dwie porcje tego przysmaku. W „Pałacowej” warto zamówić także devolaille czy słynne żeberka w sosie z opiekanymi ziemniaczkami. Niezapomniane widoki i pejzaże w gratisie.
Cymes z jagnięciny w Kazimierzu Dolnym
Na dania kuchni żydowskiej, nierozłącznie złączonej z kuchnią polską należy wyprawić się do Kazimierza Dolnego, gdzie przy Małym Rynku działa rodzinna „Restauracja Bajgiel”. Karta to opowieść o historii kuchni, bo niemal z każdym daniem stoi jakaś historia.
Z karty warto wybrać żydowski kawie czyli grillowaną wątróbkę z posiekanym jajkiem na twardo podawaną z macą lub małymi cebularzykami, wypiekanymi na miejscu, goździkowego śledzia, czulent ale przede wszystkim cymes z jagnięciny. To kawałki delikatnej jagnięciny, doprawionej mitem, cynamonem, szafranem duszone z warzywami, suszonymi śliwkami i migdałami.
Flaki w Piaskach
Jedni flaki wielbią, inni nienawidzą. Tych pierwszych jest więcej. Na flaki Polska jeździ do Piask, gdzie danie ma swój festiwal. Miejsce do zjedzenia flaków są dwa. To „Restauracja Rarytas” i „Restauracja U Elizy”.
Pierwsza została założona przez słynnego pana Sieczkarza, dziś kontynuuje legendę. Ostatnio przeszła remont, ma nową, wysmakowaną stylizację nawiązującą do historycznej legendy o tym miejscu. Flaki tu podawane są smaczne, syte i w ogromnych porcjach. W dodatku sprzedaje się je w wekowanych słojach, turyści zabierają po kilka litrów. Z kolei w kameralnej U Elizy ( za restauracją stoi założycielka, pani Eliza Kunc, które niestety interes sprzedała) zjecie flaki bardziej delikatne, gotowane na rosole z dodatkiem wołowiny i cielęciny, przyrządzane według receptury Elizy. Które lepsze? Jechać, zamówić to i tu, porównać. I wracać.
Golonka z grilla w Pikulach
Jedno z najbardziej legendarnych miejsc na kulinarnej mapie Lubelszczyzny mieści się w lesie, położonym w miejscowości Pikule za Janowem Lubelskim. Od lat działa tam Zajazd Przy Kominku.
Zjecie tam dobre flaki, kiełbaskę z rożna, żeberka z grilla, które rozpływają się w ustach, ale przede wszystkim golonkę z grilla opalanego drewnem. Golonki są najpierw długo gotowane w warzywach, następnie opiekane wonnym dymem. Na polanie przy zajeździe stoją stoły, tam na świeżym powietrzu golonka smakuje najbardziej. Warto dodać, że za sukcesem zajazdu stoi dobre jakościowo mięso z lokalnej masarni. Pewne miejsce.
Karp w śmietanie w Woli Rudzkiej
Przed laty w tym miejscu stała prawdziwa pustelnia, legendy o pustelniku opowiada się do dziś. A dziś działa tam słynne Gospodarstwo Rybackie. Zapiski o stawach w tym miejscu sięgają 1760 roku. Do „Zajazdu Rybackiego Pustelnia” ściagają turyści z całej Polski.
To raj dla miłośników ryb, ilość pozycji w karcie jest imponująca, od karpia po jesiotra. Zrównoważona hodowla gwarantuje jakość lub, a o ich jakości świadczy fakt, że ryby z Pustelni od małego jedzą dzieci właścicieli. Warto zamówić tatara z pstrąga, zupę rybną Seby (pierwszorzędna), faworki z karpia (dla dzieci), jesiotra i pakę rybaka. My polecamy klasykę lubelskiej kuchni: karpia w śmietanie. Palce lizać.
Kaszanka z pieca w Poniatowej
To danie, o które coraz trudniej w restauracjach Lubelszczyzny. W „Restauracji Pod Kogutem” kaszankę wyrabia się na miejscu według rodzinnej receptury. Zapieczoną w pieca podaje się na żeliwnych patelniach. Danie jest wybitne - bardzo polecamy.
Z karty warto zamówić rosół na domowy kogucie, żurek czy borowikową, rozchwytywaną chłopską świeżonkę i pierogi. Dużym wzięciem cieszy się ogromny schabowy. Atutem miejsca jest dobre jedzenie, duże porcje i uczciwe ceny. Jechać i zamawiać.
Lemieszka w Wąwolnicy
Lemieszka to uparowane ziemniaki wymieszane z mąką, które kiedyś jadło się z jednej misy. Lemieszka musi być obficie zasypana skwarkami i polana stopionym tłuszczem. Doskonale smakuje z kwaśnym mlekiem. Jak się robi lemieszkę? Ziemniaki gotuje się do miękkości w osolonej wodzie. Pod koniec wsypuje mąkę i gotuje pod przykryciem 3 minuty. Następnie ugniata, ciągle mieszając, żeby się nie przypaliło. Lemieszkę nabiera się łyżką stołową formując kulki. Nakłada na talerz i polewa smażoną słoninką. I właśnie to słynne danie podaje „Restauracja Rozanna” w Wąwolnicy.
Z kary warto zamówić krokiety z karpia, bulion rakowy z pierożkami, szare kluski i wybitne pierogi z karpia.
Tatarskie pierogi w Urszulinie
Zajazd Drob w Urszulinie to jedna z najlepszych restauracji w regionie, a nawet po prawej stronie Wisły. W karcie wybitny chłodnik i flaczki z boczniaka, pół kaczki pieczonej, perfekcyjne gołąbki, kopytka z polędwicą wołową, pierogi i zachwycające desery.
Warto zapolować na tatarskie pierogi. Idealne ciasto skrywa w środku nadzienie z ziemniaków, jaka na twardo, cebuli, soli i pieprzu. Do pierogów podaje się w miseczce roztopione masło. Pierogi nurza się w maśle i smakuje, smakuje, smakuje. Jakaż to jest uczta. I to bez mięsa. Coś wspaniałego.
