Sprawa odszkodowania dla Pawła Guza wraca na wokandę. Mężczyzna niesłusznie aresztowany za morderstwo dostał blisko 300 tys. zł rekompensaty. Sąd Apelacyjny uznał, że część tej kwoty, która dotyczy utraconych zarobków wymaga ponownego wyliczenia.
- Wciąż żyję z piętnem mordercy. Nie mogę normalnie funkcjonować - przekonywał przed sądem Paweł Guz. - Nadal zmagam się z podejrzeniami. Ludzie, których poznaję nie chcą się ze mną zadawać. Skoro jednak ministrowie dostają milionowe odprawy nawet za parę miesięcy pracy, to dlaczego ja nie mogę odzyskać pieniędzy, które straciłem. Chcę tylko uczciwej rekompensaty za to, co mi zabrano - argumentował.
W apelacji Guz domagał się 5 mln zł lub uchylenia wyroku w całości i cofnięcia sprawy do ponownego rozpoznania. Sąd uznał jednak, że 200 tys. zł zadośćuczynienia to kwota adekwatna do poniesionych strat. Zmiany charakteru, opuszczenie przez partnerkę i społeczny ostracyzm wiążą się bowiem z samym zarzutem, a nie przedłużającym się aresztowaniem.
- Państwo nie może odpowiadać za to, że pewna część społeczeństwa nie może się pogodzić z faktem, że Piotr Guz został oczyszczony z zarzutów - uzasadniała sędzia Barbara de Chateau. - Rozpad związku z partnerką nie nastąpił z uwagi na sam areszt. Jeśli podzielimy 200 tys. zł na 17 miesięcy w areszcie, to otrzymamy ponad 11 tys. zł na miesiąc. To znacznie powyżej średniej pensji w kraju.
Wyrok w części dotyczącej zadośćuczynienia jest prawomocny. Piotr Guz zapowiedział już jednak wniosek o kasację. - Z jednej strony sąd stwierdził, że strat moralnych nie można dokładnie wyliczyć, a z drugiej odnosi zadośćuczynienie do średniej pensji. Ja zarabiałem 50 tys. zł miesięcznie. Zgodnie z logiką sądu kwota zadośćuczynienia powinna więc być znacznie wyższa - tłumaczył Guz.
Sąd Apelacyjny uchylił wyrok pierwszej instancji, ale tylko w zakresie odszkodowania. Uznał, że 79 tys. zł za utracone zarobki nie musi być odpowiednią kwotą. Są bowiem braki w materiale dowodowym, które nie pozwalają na właściwe wyliczenia. Sprawa wróci więc na wokandę.
Paweł Guz został aresztowany pod zarzutem zabójstwa Pawła Marzędy, właściciela warsztatu samochodowego w Lubartowie. Mężczyzna został zamordowany w 2007 roku. Zginął od uderzenia młotkiem w głowę. Zabójca zakopał zwłoki w lesie. Miejsce to wskazał śledczym Krzysztof P., poczym obciążył zeznaniami Pawła Guza i jego kolegę. Obaj zostali aresztowani. Guz spędził za kratami ponad półtora roku. Śledczy doszli jednak do wniosku, że mężczyźni nie mają nic wspólnego z zabójstwem. Zostali oczyszczeni z zarzutów. Wyrok w tej sprawie usłyszał natomiast Krzysztof P. Został skazany na dożywocie. Później kara została złagodzona do 25 lat więzienia.