Energetycy wyłączyli już latarnie na terenie osiedla Zacisze. W ciągu pięciu dni taki sam los spotka wszystkie latarnie na spółdzielczych placach i uliczkach.
W Lubartowie sprawdził się czarny scenariusz. Władze miasta i spółdzielni mieszkaniowej nie doszły do porozumienia w sprawie finansowania spółdzielczych terenów. Lubzel przystąpił już
do wyłączania 200 latarni – wszystkich, które oświetlają spółdzielcze place i ulice.
To konsekwencja decyzji burmistrza Lubartowa Jerzego Zwolińskiego. Przed miesiącem poinformował energetyków, że od 4 stycznia przestaje płacić za prąd zużywany przez latarnie na terenach spółdzielni mieszkaniowej. Burmistrz – o czym informowaliśmy wielokrotnie – uważa, że przepisy zabraniają mu wykładania pieniędzy na ten cel. Wcześniej, z tego samego powodu, w Lubartowie wyłączono około 40 takich latarni.
Energetycy zapowiadają, że z wyłączeniem 200 latarni uporają się w ciągu 5 dni. Spółdzielnia montuje oświetlenie zastępcze przed klatkami schodowymi. To oświetli teren przed blokami, ale chodniki i uliczki będą ciemne.
Pomiędzy stronami konfliktu trwa wojna na pisma. Burmistrz Zwoliński napisał skargę na zarząd spółdzielni do rady nadzorczej. Zarzucił prezesowi Jackowi Tomasiakowi i jego zastępcy Henrykowi Szczepańskiemu świadomie łamanie prawa, wprowadzanie w błąd mieszkańców, naruszanie dobrego imienia władz Lubartowa.
Spółdzielnia uważa, że za oświetlenie jej terenów powinno płacić miasto. Złożyła doniesienie do prokuratury na burmistrza. Jej zdaniem, działania Zwolińskiego stwarzają niebezpieczeństwo dla mieszkańców Lubartowa, którzy będą musieli chodzić po ciemnych ulicach.