9-latka z Lubartowa po kilku dniach odzyskała swój kradziony telefon. Odnalazł się na półce z pieczywem w pobliskim sklepie spożywczym. Okazało się, że to sam złodziej oddał urządzenie. Zostawił też list.
Telefon skradziono w zeszłym tygodniu w Szkole Podstawowej nr 1 w Lubartowie. – Złodziej wyciągnął aparat z plecaka dziewczynki – mówi Grzegorz Paśnik, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji Lubartowie.
Telefon był warty około 500 złotych. Dodatkowo okazało się, że aparat jest 9-latce bardzo potrzebny z uwagi na jej chorobę. – Muszę mieć z córką cały czas kontakt, bo choruje na cukrzycę – powiedziała nam dzisiaj matka dziewczynki.
Policjanci rozpoczęli poszukiwania telefonu i złodzieja. Po kilku dniach do szkoły przyszła pracownica położonego nieopodal szkoły sklepu spożywczego. Przyniosła telefon, który znalazła na półce z pieczywem.
– Do telefonu przypięta była kartka z nazwą szkoły – dodaje Paśnik. – Sprzedawczyni była przekonana, że ktoś z nauczycieli robiąc zakupy zostawił aparat na półce. Wtedy okazało się, że jest to telefon skradziony kilka dni wcześniej.
Mniej więcej w tym samym czasie do lubartowskiej komendy przyszedł list, w którym złodziej opisuje, jak doszło do kradzieży i wskazuje miejsce ukrycia telefonu – dokładnie to, gdzie znalazła go sprzedawczyni. – Żałuję, bo dziewczyna jest chora – dodaje w swoim liście.
– Cieszę się, że tak to się skończyło – mówi matka 9-latki. – Już w dniu kradzieży przeszłam się ze szkolnym psychologiem po klasach i powiedziałam o chorobie córki. Widocznie to poskutkowało – dodaje.
Dziewczynka już odzyskała telefon.