W wielu przedszkolach jest już komplet maluchów na przyszły rok. W niektórych jest ich dwa razy więcej niż wolnych miejsc. W Świdniku i Puławach zapisy trwają tylko do końca marca. Tak by rodzice zdążyli znaleźć dla dziecka inną placówkę.
– Mamy 225 miejsc, a zgłoszonych przedszkolaków jest więcej, zwłaszcza 3-latków. Mimo że dla nich utworzyliśmy specjalnie drugą grupę – podkreśla dyr. Ewa Marchlewska.
O przyjęciu do placówki decydują kryteria. W pierwszej kolejności zostaną przyjęte 5 i 6-latki, dzieci rodziców pracujących, rencistów i samotnych matek. Pierwszeństwo mają również te maluchy, które uczęszczają już do przedszkola lub mają w nim rodzeństwo. Dopiero później bierze się pod uwagę kolejność zgłoszenia. W tym roku, inaczej niż w ubiegłym, w Świdniku rekrutacja trwa do końca marca.
– Chcemy jak najszybciej wywiesić listy, by rodzice mieli jeszcze szansę umieścić dziecko w innej placówce – wyjaśnia dyr. Marchlewska.
W innych przedszkolach jest podobnie. – Mamy 25 miejsc w grupie 3-letniej standardowej, 14 miejsc w grupie 3-letniej Montessori i 10 w zerówce. Wszystkie mamy zajęte podwójnie, gdyby nabór zamknąć już dziś – przyznaje Beata Kowalczyk, dyr. Przedszkola nr 4 w Świdniku.
– Spłynęło już 221 kart, a miejsc mamy 215. Przez pierwsze dni mieliśmy kolejki od samego rana, teraz jest spokojniej – dodaje Bożena Mańka, dyrektor Przedszkola nr 3 w Świdniku.
Podobna sytuacja jest w całym regionie. – Mamy prawie komplet, ale karty zbieramy do końca marca – mówi Halina Chołody, dyrektor Przedszkola nr 16 w Puławach, gdzie miejsc dla dzieciaków jest 125.
Z kolei do końca kwietnia czekają na zgłoszenia w Lubartowie i Kraśniku. – Mamy bardzo dużo zgłoszeń. Jest 125 miejsc, a kart już 120 – zaznacza Teresa Kosior, dyr. Przedszkola nr 2 w Lubartowie.
– Trzeba jednak wziąć pod uwagę to, że niektórzy rodzice składają podania w kilka miejsc i robi się sztuczny tłok. Rok temu w naszym mieście zrobiło tak 40 osób – uspokaja Lucyna Czułczyńska, dyrektor Przedszkola nr 2 w Świdniku.
– Dlatego po zakończeniu rekrutacji zamierzamy z innymi dyrektorami wyłapać takie osoby. Wtedy rodzic będzie musiał zdecydować, gdzie ostatecznie chce zapisać dziecko.