Przewodniczący sejmiku województwa Arkadiusz Bratkowski od roku czeka, by zostać europosłem. Przez ten czas mógł dostać przynajmniej 500 tys. zł uposażenia i diet.
Mandatu nie zdążył objąć Edward Wojtas, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Miejsce poselskie w PE powinien otrzymać drugi kandydat z listy Arkadiusz Bratkowski, działacz PSL z Zamojszczyzny. Ale do tej pory nie otrzymał.
– Przewodniczący PE Jerzy Buzek obiecał wiosną ubiegłego roku, że nowi posłowie zaczną pracę jesienią 2010 roku. Nadal czekam – rozkłada ręce Bratkowski (w niedzielnych wyborach bez powodzenia walczył o senatorski mandat). W jego sprawie pisało już do Buzka sześciu rektorów lubelskich wyższych uczelni. Na czym polega problem?
Traktat muszą ratyfikować wszystkie kraje Unii. Polska zrobiła to dopiero w lutym tego roku. W innych krajach głosowanie szło też jak po grudzie. Np. we Francji trzeba było zmienić ordynację wyborczą.
Jednak kilka dni temu pojawiła się dobra informacja.
– Wszyscy już ratyfikowali traktat, oprócz jednego z sześciu landów Belgii, walońskiego. Oczekujemy, że zrobią to na początku grudnia lub stycznia. Więc na początku przyszłego roku powinniśmy mieć nowego europosła. To będzie prezent na gwiazdkę – mówi Lena Kolarska-Bobińska.
Europosłanka tłumaczy, że każdy poseł w Brukseli i Strasburgu jest dla naszego regionu bardzo ważny. – Choć pewien czas zabierze nowemu parlamentarzyście poznanie siedziby Parlamentu i przystosowanie się do pracy. Kluczowy jest dobry asystent, który organizuje pracę – dodaje Kolarska-Bobińska.
Dodatkowo każdy deputowany dostaje miesięcznie do 17 540 euro na biura poselskie (w tym m.in. pensje czy zlecone ekspertyzy) – czyli w przeliczeniu ok. 75 tys. zł. Otrzymuje również 4202 euro miesięcznie na zwrot "kosztów ogólnych”, np. rachunków telefonicznych czy opłat pocztowych.
Gdyby – zgodnie z obietnicą Buzka – Bratkowski został eurodeputowanym jesienią ub. roku to do teraz zarobiłby ok. 500 tys. zł (w sumie uposażenia i diet).
Czy Bratkowski będzie dochodził tych pieniędzy? – Nie, to nie jest możliwe. Ja nie mam żadnego dokumentu, który by potwierdzał, że jestem eurodeputowanym – mówi przewodniczący Sejmiku.
Eurodeputowanym będzie do końca obecnej kadencji, czyli do 2014 roku.