Policjanci z Łodzi zatrzymali 41-latka z województwa lubelskiego. Podejrzewają, że to on stoi za fałszywymi alarmami bombowymi, które paraliżowały pracę urzędów w całym kraju. Mężczyzna został tymczasowo aresztowany na 3 miesiące.
- Na terenie województwa łódzkiego dotyczyło to blisko 60 budynków użyteczności publicznej - informuje tamtejsza policja. W wielu urzędach przeprowadzono ewakuację. W każdym przypadku policyjni pirotechnicy wspierani przez inne służby, po sprawdzeniu obiektów, wykluczyli zagrożenie.
Sprawcy alarmów szukali policjanci z całej Polski. Śledczy z Łodzi wpadli na trop, który doprowadził ich do 41-letniego mieszkańca woj. lubelskiego. Mężczyzna został zatrzymany w czwartek, w Śremie ( woj. wielkopolskie). Jechał tirem do Francji.
- W tym samym czasie śledczy przeszukali jego miejsce zamieszkania i zabezpieczyli komputer oraz inne nośniki elektroniczne - informuje łódzka policja.
41-latek został poddany badaniu tzw. wykrywaczem kłamstw. W sobotę usłyszał wstępne zarzuty spowodowania fałszywego alarmu bombowego. Dotyczą one 43 instytucji i urzędów na terenie woj. łódzkiego. Sprawa jest rozwojowa, a policjanci wspólnie z prokuratura cały czas uzupełniają dowody. To oznacza, że mężczyzna powinien się liczyć z kolejnymi zarzutami. Grozi mu nawet do 8 lat więzienia.