Nie minęły dwa tygodnie od rozporządzenia o jednolitych strojach w szkołach, a mundurkowy przemysł już kwitnie.
Tuż po wprowadzeniu rozporządzenia ministra edukacji ruszyła specjalna strona internetowa poświęcona mundurkom. - To dopiero początek. Do września trzeba przecież znaleźć ubrania dla tysięcy uczniów z całego kraju - mówi Przemysław Krajniak, autor strony szkolne-mundurki.pl.
Na jego witrynie można zapoznać się z ofertą kilkudziesięciu firm, których nową specjalnością są jednolite stroje dla uczniów. - Wkrótce pojawią się tam kolejne zakłady, także z Lubelszczyzny - zaznacza Krajniak.
Projektanci i krawcy już pracują nad propozycjami szkolnych ubrań. - My skupimy się raczej na kamizelkach z wygodnego akrylowego materiału - wyjaśnia Jan Sobich, szef firmy krawieckiej z Lubartowa. - Zgłosiła się już do nas nawet szkoła z Gdańska, która byłaby nimi zainteresowana.
- A ja mogę uszyć każdy rodzaj mundurka, w zależności od wymagań dyrektorów szkół i rodziców - zachwala Wiesława Nowak, właścicielka zakładu z Lublina. - Ci drudzy zresztą już przychodzą, rozglądają się za materiałami i liczą koszty.
Jak tłumaczą krawcowe, cena będzie uzależniona od wielkości ubrania i rodzaju materiału. - Za spodnie na małego chłopca trzeba zapłacić przynajmniej 35 zł, za marynarkę 70. Taniej wychodzi kamizelka, 35 zł. Do tego oczywiście trzeba doliczyć materiał, jakieś 20-30 zł za metr - wylicza jedna z chełmskich krawcowych.
- My oferujemy gotowy zestaw: koszulka i bluza z polaru - mówi Leszek Trzmielak, szef firmy krawieckiej z Łodzi, która szkolne ubrania szyje już od kilku miesięcy. - Całość w granicach 100 zł.
Tańszy sposób znaleźli już rodzice z Zespołu Szkół w Uhrze, w gminie Chełm. Jednolite stroje wprowadzono tu niedawno, nie czekając na ministerialne rozporządzenia. Szkoła zamówiła tylko tarcze i jednakowe krawaty. Ich koszt to 10 zł. Resztę stroju rodzice albo szyli sami, albo kupowali np. na bazarze. Bo ubrania nie muszą być identyczne, choć nie mogą się też zanadto różnić. - Koszty zamknęły się w 50 zł - mówi Jolanta Siennicka, mama 11-letniego Konrada.
Gdyby szyli je na zamówienie, wydatek byłby nawet kilkakrotnie większy. A to poważny kłopot, zwłaszcza dla rodzin wielodzietnych. I choć Ministerstwo Edukacji zapewnia, że na szkolne stroje przeznaczy 50 milionów zł, to nadal nie wiadomo, kto z tej pomocy będzie mógł skorzystać i ile razy, zważywszy że mundurek nie rośnie wraz z dzieckiem.