W gminie Wilków rozpoczęło się wielkie sprzątanie. W trudnej sytuacji są mieszkańcy najmniejszych wsi. Ze skutkami powodzi walczą zupełnie sami. Władze gminy zapewniają, że pomoc nadejdzie lada dzień.
Małżeństwo Wosiów znalazło schronienie u mieszkańców Karczmisk. Codziennie dojeżdżają do swojego domu i próbują sprzątać. Brakuje nie tylko sił, ale i narzędzi.
– Pewnie kilku młodych ludzi uporałoby się z tym w trzy dni – dodaje Woś.
Kilkaset metrów dalej, gospodarstwo ojca próbuje sprzątać Artur Borkowski. – Musiałem zatrudnić kilka osób, bo np. na pomoc z gminy nie ma co liczyć – mówi. – Przydałaby się pompa, bo w piwnicy stoi woda. Nie wiadomo jednak, gdzie przepompować wodę. Przepusty są pozatykane i nikt się nie bierze za ich oczyszczanie. Brakuje sprawnej organizacji ze strony władz.
Większość sąsiadów nie czeka na pomoc i też bierze się do pracy. W samym Wilkowie trwa m.in. sprzątanie budynków publicznych. W osuszaniu kościoła pomagają strażacy i bezdomni. Za porządki w miejscowej szkole zabrali się pracownicy i młodzież z Lublina.
– Jest co robić, bo cały parter został zniszczony – mówi Irena Adrianek, nauczycielka. – Zostały tylko mokre ściany. Na piętrze też pojawił się grzyb.
W podstawówce i sąsiednim gimnazjum uczyło się ok. 400 dzieci. Nauczyciele zapewniają, że mimo powodzi pierwszego września będą mogli rozpocząć zajęcia.
– Po to się tak uwijamy – dodaje Adrianek. – Trzeba nie tylko usunąć zalany sprzęt. Do wymiany są podłogi. Konieczne będzie skucie tynków. Jakoś się z tym uporamy.
Od jutra na wsparcie będą mogli liczyć poszczególni mieszkańcy. – Pomoże im 120 żołnierzy i strażaków – mówi Grzegorz Teresiński, wójt Wilkowa. – Od piątku będą pracować przy usuwaniu skutków powodzi. Trafią do wszystkich wsi, zniszczonych przez wodę.
Zalane gminy mogą też liczyć na pomoc rządu. Lubelszczyzna otrzymała wczoraj 2,5 mln zł na walkę z plagą komarów na terenach dotkniętych klęską. Trwają również wypłaty zasiłków. Do tej pory otrzymało je ponad 19 tys. powodzian w całym kraju.