W zeszłym roku pracownicy Poleskiego Parku narodowego rozwiesili kłody bartne, w których miały zadomowić się dziko żyjące pszczoły. Połowa z nich jest już zamieszkała
Zasiedlone kłody są przez nas regularnie doglądane – zapewnia Marek Tokarzewski, adiunkt Poleskiego Parku Narodowego do spraw edukacji i udostępniania. – Chodzi o to, aby dzikie pszczoły na stałe pozostały na naszym terenie.
Obecność dzikich pszczół w lesie jest konieczna. Owady te pełnią bardzo ważną rolę w ekosystemach leśnych. Zapylają wiele gatunków drzew, krzewów i roślin runa leśnego.
Instalowanie barci jest skuteczną metodą przeciwdziałania zanikaniu owadów zapylających. Na terenie PPN brakuje drzew, w których naturalnie mogą zamieszkać pszczele rodziny. Udostępniane im przez człowieka kłody bartne stwarzają im odpowiednie warunki do bytowania.
Poza ochroną dzikich pszczół pracownicy parku myslą także odtworzenie tradycyjnego zajęcia, jakim przez wieki było bartnictwo. Tak ta profesja, jak i związane z nią umiejętności, praktycznie już zanikły.
– Warto przywrócić tę tradycyjną formę gospodarki – mówi Tokarzewski. – Stawką są korzyści wynikające z obecności pszczół w lesie. Dodatkowo, taka inicjatywa może znacząco poszerzyć wiedzę społeczności lokalnej na temat roli pszczół w środowisku.
Na pierwsze miodobranie w parkowych lasach trzeba jeszcze poczekać. Pszczele rodziny dopiero się zadomowiły na stworzonych im stanowiskach. Zapasy miodu, które teraz gromadzą, pozwolą im przetrwać zimę.
A 8 sierpnia w Ośrodku Dydaktyczno-Administracyjnym PPN w Urszulinie V Ogólnopolski „Wielki Dzień Pszczół”. Początek imprezy o godz. 10. W programie m.in. prelekcja pt. „Rola owadów zapylających w przyrodzie i gospodarce człowieka”, spotkanie z pszczelarzem połączone z degustacją miodów i prezentacją innych pszczelich produktów.
Pracownicy parku przygotowują także oryginalną grę terenową.
Barcie reaktywacja
Bartnictwo zanikło w Polsce i niemal w całej Europie pod koniec XIX wieku. Obecnie m.in. dzięki leśnikom ta zapomniana profesja odradza się w polskich lasach. Szacuje się, że obecnie w Polsce jest już około 100 barci i kłód bartnych m.in. w Puszczy Pilickiej, Augustowskiej, Białowieskiej czy Barlineckiej.
Pierwsze po stu latach barcie powstały 10 lat temu na terenie Nadleśnictwa Spała, a jednym z prekursorów współczesnego polskiego bartnictwa jest leśniczy Andrzej Pazura, który uczył się tej sztuki od uralskich bartników z parku narodowego Szulgan Tasz na terenie Republiki Baszkortostan w Rosji.
Barcie wykonuje się w żywych, zdrowych drzewach, które służyć będą przez wiele lat. Nie ma potrzeby wielu zabiegów hodowlanych czy pielęgnacyjnych, które ograniczają się właściwie do dwóch przeglądów barci – wiosennego i jesiennego.
W polskich warunkach miodu z barci nie jest dużo - przeciętnie 1-2 kg - ponieważ zespoły roślinne w lasach nie gwarantują dużych sukcesów. Leśnicy pracują nad tym, żeby to poprawić sadząc więcej wierzby, klonów czy lip.