Stanisława S. nie interesowało, po co kupcowi pistolet. Nie podejrzewał też, że interesy prowadzi z podstawionym policjantem. Wpadł dzięki przeprowadzeniu przez lubelskie Centralne Biuro Śledcze tzw. akcji specjalnej.
Mężczyzna nie wiedział, że od dłuższego czasu był obserwowany przez policję, a nabywcą jest podstawiony policjant. Na koniec funkcjonariusze przeszukali jego gospodarstwo. Znaleźli amunicję, trotyl i zapalniki. Stanisławowi S. postawiono kolejny zarzut nielegalnego posiadania amunicji i materiałów wybuchowych
- Dobrowolnie poddał się karze – mówi Agnieszka Kępka, z Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Do sądu został skierowany wniosek o wymierzenie mu dwóch lat więzienia.
Część przyszłej kary mężczyzna już odsiedział, bo od lutego br. jest w areszcie. Śledczym nie udało się ustalić skąd pochodziła sprzedawana przez niego broń.
W tej samej sprawie prokuratura oskarżyła też Zygmunta W. spod Łęcznej. Mężczyzna miał wytworzyć pistolet. Posiadał też nielegalnie amunicję.