Mieszkańcy Świdnika mieli dosyć propagandy płynącej z telewizorów i w czasie stanu wojennego, w porze "Dziennika Telewizyjnego”, wychodzili na spacery.
Na placu przy zbiegu ulic Niepodległości i Wyszyńskiego w Świdniku stanął głaz z tablicą upamiętniającą "Świdnickie spacery”. Ma być hołdem dla ludzi, którzy nie bali się represji i w lutym 1982 roku bojkotowali "Dziennik Telewizyjny”. Wychodzili z mieszkań wcześniej ustawiwszy telewizory ekranem do okna. Władze stanu wojennego internowały uczestników akcji, przesunęły godzinę policyjną z godz. 22 na 19, odcinały prąd i wodę. W obliczu represji "spacery” trwały tylko tydzień i zakończyły się 14 lutego. Ze świdnickiego pomysłu skorzystały inne miasta.
- Mamy prawo być dumni z tego, że właśnie tutaj rozpoczął się koniec komunizmu we współczesnym świecie - mówił podczas uroczystości Krzysztof Michalkiewicz, poseł i szef PiS z okręgu lubelskiego. - Bardzo głęboko przeżywaliśmy te zdarzenia. Nic nie jest w stanie odebrać nam przekonania o ich głębokim sensie, ani pamięci o poczuciu wspólnoty - podkreślał zastępca prezydenta Lublina Krzysztof Żuk.
Odsłonięcie tablicy było fragmentem obchodów Lubelskiego Lipca - robotniczych protestów z lipca 1980 roku. Wtedy w świdnickiej Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego rozpoczął się strajk. Kilka dni później pracy odmówili robotnicy z większość zakładów Lublina i regionu. W WSK Świdnik po raz pierwszy w historii PRL władza komunistyczna została zmuszona do popisania porozumienia. (RP)