– Ale na koncert disco polo były pieniądze – oburza się nasza Czytelniczka. – To była impreza komercyjna, biletowana – odpowiadają urzędnicy.
Ale jej fani się na nią nie doczekają, zabrakło na jej organizację funduszy.
– W 2011 r. impreza była dofinansowana zarówno ze strony miasta jak też z Urzędu Marszałkowskiego. Było spore zainteresowanie – tłumaczy Marta Wołoszyn, zastępca burmistrza Bychawy. – W ubiegłym roku okazało się, że na imprezę przyjechali głównie ludzie z Polski, a mało było naszych mieszkańców. Pojawiło się, więc pytanie czy nas na taką imprezę stać? Ekonomia jest nieubłagana.
Dofinansowania z miasta, więc nie było. – Nie udało nam się również znaleźć sponsorów – dodaje Konrad Bielecki, dyrektor programowy Celtic Fire Days.
W mieście w lipcu została zorganizowana za to impreza disco-polo. – To była impreza komercyjna, biletowana, zbilansowała się – odpowiada dyrektor BCK. – Była po to, aby poprawić sytuację finansową BCK. Tymczasem Celtic Fire Days, na którą nie ma wejściówek kosztowała 25 tys. zł.
– Po Celtic Fire Days moja 11-letnia siostrzenica zasypywała mnie pytaniami: A co to jest fireshow? Jak się tym macha? A czym się nasącza, by płonęły? – opisuje nasza Czytelniczka. – Potem sama uczyła się żonglerki poi (piłki na łańcuchach). Po festynie disco polo zapytała: A co to znaczy robić loda? No, bo pan tak śpiewał.
– Nie kojarzę tej piosenki – ucina dyrektor BCK.