Prawdopodobnie jeszcze w tym roku zostania wydana decyzja w sprawie zabytkowego pałacu w Olesinie (gm. Kurów), o odzyskanie którego starają się spadkobiercy ostatniej właścicielki. Była nią Rozalia Maria vel Roza Maria z Orsettich Kuszell, która zmarła w 1934 r.
W 1944 r. nieruchomość została znacjonalizowana na mocy dekretu PKWN. – Siedmiu spadkobierców ubiega się unieważnienie decyzji z 1944 r., co w praktyce oznacza zwrot nieruchomości – mówi Marcin Bielesz, rzecznik wojewody lubelskiego. – Trwa postępowanie w tej sprawie. Konieczne jest zgromadzenie dowodów, które potwierdzą argumenty podnoszone przez spadkobierców. Chcą udowodnić, że dekret PKWN w przypadku tej nieruchomości nie miał zastosowania, ponieważ w momencie wprowadzania reformy rolnej ówcześni właściciele używali go do celów mieszkaniowych, a nie rolnych.
Bielesz dodaje, że decyzja powinna być wydana jeszcze w tym roku.
Zespół parkowo-pałacowy razem ze stawami ma blisko 18 ha powierzchni. – Stawy dzierżawi koło wędkarskie z Kurowa. Pozostała część zespołu jest niezagospodarowana. Pałac wymaga remontu, na który nas nie stać – mówi Stanisław Wójcicki, wójt gminy Kurów, która zarządza nieruchomością. – Chcieliśmy go także wydzierżawić, ale nie było chętnych. Jednym z powodów były prawdopodobnie kwestie finansowe związane z remontem.
Zamoyscy walczą o Pałac w Michalowie
O odzyskanie nieruchomości walczą też spadkobiercy właścicieli zabytkowego pałacu Klemensów w Michalowie. Pod koniec października ub. r. wojewoda lubelski Wojciech Wilk podpisał dokument, według którego pałac mógł wrócić do Zamoyskich. Stwierdzono, że w przypadku tej nieruchomości nie miał zastosowania dekret PKWN z 1944 roku, ponieważ w momencie wprowadzania reformy rolnej ówcześni właściciele używali go do celów mieszkaniowych, a nie rolnych. Okazało się jednak, że decyzja zawierała błąd formalny.
W dokumencie został wskazany „obręb Michałów”, tymczasem powinno być „obręb Michalów”. Dlatego zarządzające obiektem Starostwo Powiatowe w Zamościu odwołało się od postanowienia wojewody. Do tego stanowiska przychyliło się Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Sprawa trafiła do sądu.