Przedmioty należące do więźniów hitlerowskich i komunistycznych obozów znaleziono podczas budowy drogi w Poniatowej. – Nadzór archeologiczny jest źle prowadzony – alarmuje Artur Podgórski, prezes poniatowskiej Fundacji Ars Vivendi.
– W czerwcu na miejscu budowy drogi nasz współpracownik znalazł łyżki, menażki, grzebienie, guziki. A także szczególnie cenne metalowe tabliczki identyfikacyjne i kości niewiadomego pochodzenia – relacjonuje Podgórski. Fundacja zaalarmowała wojewódzkiego konserwatora zabytków, który orzekł: Dalsze prace trzeba prowadzić pod nadzorem archeologa.
Miasto zapewniło opiekę archeologiczną, ale Podgórski jest przekonany, że jest ona prowadzona źle i zabytkowe przedmioty giną. Tym razem zawiadomił nie tylko służby konserwatorskie, ale i m.in. ambasadę Izraela. Wojewódzki konserwator zabytków czeka na wyjaśnienia archeologa.
– Tam nikt nic specjalnego nie znalazł, kawałek skóry z buta, sprzączkę. Mam 18-procentowe bezrobocie, a budowa terenów inwestycyjnych za 6 mln zł ma stanąć, bo łyżka się znalazła? – pyta burmistrz Lilla Stefanek.