40-latek oskarżony o grożenie sędziemu został skazany na prace społeczne. Marek K. musi również przeprosić sędziego na piśmie. Sięgając po groźby, próbował wymusić zmianę składu, który orzekał w jego sprawie.
Proces dotyczył oszustwa. Podczas rozprawy w sierpniu ubiegłego roku, Marek K. zachowywał się arogancko. Miał zasugerować, że przed kolejną rozprawą spotka się z sędzią. Jeszcze tego samego dnia 40-latek pojawił się w miejscu zamieszkania sędziego. Czekał na klatce schodowej, obserwował osiedlowy parking.
Kiedy sędzia wrócił do domu, na schodach do mieszkania spotkał Marka K. Oskarżony stał w rozkroku i jadł jabłko. W pewnej chwili wyciągnął telefon. Sędzia widział i słyszał, jak do kogoś dzwoni. Marek K. miał poinformować rozmówcę, że znalazł osobę, której szukał.
Ze strony 40-latka nie padły żadne bezpośrednie pogróżki. Sędzia odebrał jednak jego zachowanie jako groźbę. Wezwał policję, ale zanim mundurowi dotarli na miejsce Marek K. zdążył uciec.
Podczas śledztwa mężczyzna nie przyznawał się do winy. Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. Wczoraj lubelski sąd skazał Marka K. na miesiąc ograniczenia wolności. W tym czasie mężczyzna będzie musiał przepracować społecznie 40 godzin. Powinien też skierować do sędziego pisemne przeprosiny. Wyrok nie jest prawomocny.