Mecenas Paweł S., który po pijanemu wjechał w Teatr Osterwy usłyszał wreszcie wyrok. Został skazany na więzienie w zawieszeniu i grzywnę. Dostał również zakaz prowadzenia pojazdów. Wyrok jest nieprawomocny.
Lubelski adwokat będzie musiał również zapłacić 2 tys. zł grzywny oraz 300 zł na cel charytatywny.
Mecenas odpowiadał za wydarzenia z 18 września 2012 roku. Wtedy około godz. 19, prowadząc swojego chevroleta aveo wjechał w budynek Teatru Osterwy. Miał blisko 2 promile alkoholu w organizmie. Mundurowym wyjaśniał, że w dniu wypadku wypił dwa piwa, a dzień wcześniej pół litra wódki. Był przekonany, że jest już trzeźwy i może kierować. Dodał też, że brał leki, które mogły przedłużyć działanie alkoholu. Przekonywał, że wjechał w teatr, bo chciał ominąć kota, który wbiegł na jezdnię.
Prokuratura nie dała jednak wiary wyjaśnieniom mecenasa. Prawnik bezskutecznie domagał się, by o jego sprawie nie informować mediów.
Kiedy adwokat wreszcie usłyszał zarzuty, nie mógł ruszyć jego proces. W ostatniej chwili ze sprawy wyłączył się sędzia. Okazało się bowiem, że Paweł S. to jego kolega. Później adwokat nie stawił się w sądzie. Powód? Nie odebrał wezwania.
Kiedy wreszcie się pojawił oświadczył, że oprócz wymienionych wcześniej leków, przed wypadkiem brał również inne medykamenty. Tłumaczył, że bolał go palec u nogi. Adwokat wniósł o powołanie biegłego.
Miał on sprawdzić, czy proszki na palec mogły wpłynąć na stężenie alkoholu we krwi. W lutym okazało się, że lek nie miał na to wpływu. Nie przyspieszyło to jednak procesu, bo prawnika znów nie było na rozprawie. Kolejny termin wyznaczono na marzec, ale prawnik znów nie pojawił się na Sali. Do sądu nie dotarła pocztowa "zwrotka” potwierdzająca, że mecenas odebrał wezwanie. Problemu z odbiorem przesyłki nie miał pełnomocnik Pawła S., mec. Bogdan Krzyżanowski. Przed sądem przyznał, że nie informował swojego klienta o rozprawie. Proces udało się zakończyć dopiero 9 maja. Dzisiaj sąd ogłosił wyrok.