Prokuratura przedstawiła listę osób przesłuchiwanych w związku z tzw. aferą podsłuchową w lubelskim Ratuszu. To skutek interwencji Fundacji Wolności. Jednocześnie śledczy wciąż nie chcą ujawnić treści stenogramów rozmów między urzędnikami a politykami.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Lubelska Fundacja Wolności od miesięcy walczy o ujawnienie materiałów dotyczących afery. Prokuratura Okręgowa w Lublinie odmówiła przedstawienia listy urzędników przesłuchiwanych w sprawie. Śledczy nie ujawnili także zapisu rozmów między politykami a pracownikami Ratusza. Fundacja złożyła zażalenie. Prokuratura Apelacyjna w Lublinie orzekła, że stenogramy powinny zostać poufne. Rozstrzygnięcie dotyczące nazwisk świadków zostało jednak uchylone.
– To kwestia interpretacji przepisów – wyjaśnia Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Prokurator ponownie rozpoznał sprawę i ocenił, że dane w postaci imion i nazwisk można ujawnić. Lista ta obejmuje osoby pełniące funkcje publiczne.
Prokuratorskie postępowanie dotyczące „afery podsłuchowej” umorzono pod koniec lipca. Sprawa dotyczyła rzekomego ustawiania konkursu na szefa Lubelskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. Prokuratura badała, czy przewodniczący Rady Miasta Piotr Kowalczyk oraz Grzegorz Siemiński, były zastępca prezydenta Lublina, mieli ustalać między sobą przebieg i wynik postępowania. Posadę w LPGK dostał Siemiński. Zdaniem śledczych, w pełni legalnie. Nie doszło do przestępstwa.
Na ujawnionej przez prokuraturę liście świadków są nie tylko Piotr Kowalczyk i Grzegorz Siemiński. Śledczy przesłuchiwali również prezydenta Lublina Krzysztofa Żuka oraz jego podwładnych i ludzi związanych z Ratuszem, m.in. Pawła Majkę, Grzegorza Łobockiego, Krzysztofa Krzyżanowskiego, Tomasza Jóźwika.
Zdaniem fundacji, przedstawienie danych świadków to krok w dobrym kierunku. Nie jest jednak wystarczający.
– Prokuratura wciąż nie ujawniła stenogramów z nagrań rozmów między urzędnikami – wyjaśnia Krzysztof Kowalik z Fundacji Wolności. – Powinna to zrobić, bo chodzi o osoby pełniące funkcje publiczne i sprawy związane z ich działalnością zawodową. Nie rozumiem, w czym problem, skoro nie doszło do przestępstwa. Będziemy nadal walczyć o upublicznienie stenogramów.
Fundacja zwróciła się w tej sprawie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który ma rozstrzygnąć spór między społecznikami a prokuraturą.