Nowa altana oraz nowa woliera dla pawi mają się pojawić latem w zabytkowym Ogrodzie Saskim. Oba obiekty są już zaprojektowane, teraz miasto stara się o pozwolenie na budowę, a później poszuka wykonawcy. Wszystko może być gotowe po wakacjach. Znacznie wcześniej powinno wrócić życie do muszli koncertowej
Altana ma stanąć w miejscu tej, którą roztrzaskało drzewo powalone podczas wichury latem 2017 r. Od tamtej pory władze miasta nie zdołały ustawić nowej konstrukcji. Takie prace były zapowiadane już na zeszły rok, ale ostatecznie nie doszły do skutku.
Nowa konstrukcja będzie wyglądać nieco inaczej niż ta zniszczona przez burzę. – Jest okazja, żeby postawić coś lepszego. Altana będzie rekonstrukcją tej, którą znamy z XIX-wiecznych pocztówek – mówi Hubert Mącik, miejski konserwator zabytków, nadzorujący „meblowanie” parku założonego w 1837 r. – Będzie bardziej zdobiona, wykonana z drewna w naturalnym kolorze.
Projekt altany jest już gotowy i zatwierdzony przez konserwatora zabytków, teraz czeka na pozwolenie na budowę. – Gdy będziemy mieć pozwolenie, poszukamy wykonawcy – zapowiada Tadeusz Dziuba, dyrektor Wydziału Inwestycji i Remontów w Urzędzie Miasta. – Zakładamy, że altana będzie gotowa na wrzesień.
W tym samym czasie w Ogrodzie Saskim powinna się również pojawić nowa woliera dla pawi. Obecna trzyma się mocno, ale jej wymiany domaga się konserwator zabytków. – Od początku miała być obiektem tymczasowym. Nie można powiedzieć, że jej forma odpowiada randze tego miejsca – mówi Mącik.
Nowa woliera będzie stać w tym samym miejscu, co obecna, czyli niedaleko rektoratu Uniwersytetu Medycznego. Ma nie rzucać się zbytnio w oczy i zapewniać schronienie pawiom mieszkającym w Ogrodzie Saskim.
Wcześniej, jeszcze przed wiosną, powinien się zakończyć montaż nowego zadaszenia nad sceną w muszli koncertowej Ogrodu Saskiego. Stara konstrukcja nadawała się tylko do wymiany, bo przez nieszczelny dach woda lała się na scenę. Nowa jest już prawie gotowa, ale na dokończenie prac nie pozwala pogoda. Jest jeszcze za zimno, by można było przymocować do stelażu specjalną membranę z tworzywa sztucznego. – Temperatura musi wynosić co najmniej plus 5 stopni – wyjaśnia Dziuba. – Prace zakończą się, gdy tylko pozwoli pogoda.