W połowie września złodziej podbiegł do samochodu, który zatrzymał się na ul. Lubartowskiej, żeby przepuścić pijanego przechodnia. Otworzył tylne drzwi. Ukradł torebkę, która leżała na tylnym siedzeniu. Zaczął uciekać.
W skradzionej torebce było 3,5 tys. złotych, klucze od mieszkania, dokumenty, telefon i panel do radia.
Policjanci rozpoznali złodzieja na zapisie ulicznego monitoringu, który pokazywał jak okrada kobietę. Jego twarz jest im dobrze znana, bo przed dwoma miesiącami wyszedł z więzienia, w którym odsiadywał wyrok za rozbój.
Wczoraj policjanci przyszli po Łukasza Z. do mieszkania przy ul. Króla Rogera.
- Mieli informację, żet tam właśnie przebywa poszukiwany mężczyzna – mówi Anna Smarzak z lubelskiej policji. - Z mieszkania dochodziły rozmowy domowników. Ucichły, gdy policjanci zapukali do drzwi. Przez godzinę nikt ich nie otwierał.
Potem zjawiła się właścicielka. Otworzyła mieszkanie. W dziecinnym pokoju na łóżku leżała gruba sterta kołder i poduszek. Wystawała spod nich stopa.
Policjanci wyciągnęli z kryjówki Łukasza Z. Mężczyzna trafił na komisariat. 20-latek przyznał się do kradzieży. Wyznał, że za skradzione kupił ubrania i grał na automatach.