Rozwód rodziców, zostanie rodziną wielodzietną czy nocne przygotowania do olimpiad - to tylko niektóre sposoby na dostanie się do wymarzonego liceum. Już za rok absolwentów gimnazjów i podstawówek czeka wielka bitwa o miejsca w szkołach średnich
We wrześniu przyszłego roku naukę w liceach, technikach i szkołach branżowych rozpocznie zdublowany rocznik. W całej Polsce szturm na szkoły średnie przypuści nie ok. 350 tys. uczniów jak zwykle, lecz aż 720 tysięcy!
Będą to dzieci tylko z rocznika 2003, kończące naukę w gimnazjach; uczniowie urodzeni w 2005 r., którzy w 2011 r., w wieku sześciu lat, rozpoczęli naukę w klasie pierwszej, a także ci, którzy poszli w tym samym czasie do podstawówki jako siedmiolatki.
Dla wielu miejsc w wymarzonych szkołach zabraknie.
Dyrektor: Szkoły nie są z gumy
– Absolwenci gimnazjów i zreformowanych podstawówek nie będą mogli uczyć się w tych samych klasach, bo będzie obowiązywać ich inna podstawa programowa. Pierwsi będą szli starym trzyletnim programem, a drudzy już nowym, zakładającym naukę przez cztery lata – mówi jeden z zastępców dyrektora renomowanego lubelskiego ogólniaka.
– Ministerstwo podkreśla, że w związku z tym dzieci nie będą konkurować o te same miejsca. To zaklinanie rzeczywistości, bo rzeczywiście nie będą mogli się dostać do tych samych klas, ale będą toczyć bratobójczą walkę o miejsce w konkretnej szkole. A te nie są z gumy i miejsc dla każdego rocznika będzie o połowę mniej.
Olimpiada już za rok
Część szkół zamierza w tym roku przyjąć mniej uczniów, by za rok móc stworzyć dodatkowe klasy. W Lublinie ma być ich siedem.
– To nie rozwiąże problemu – uważa Marta Niewidomska, mama siódmoklasisty. – Mój syn jest dobrym uczniem. Uczy się na czwórkach. Gdyby nie ta reforma, miałby szansę na dobre liceum. Obawiam się jednak, że tak się nie stanie. To marnowanie potencjału uczniów i skazywanie ich na wykonywanie w przyszłości gorzej płatnego zawodu, bo przecież ta fala przetoczy się potem przez uczelnię. Zmiany podyktowane polityką wszystkim odbiją się czkawką.
– Córka od kilku miesięcy uczy się od świtu do nocy. W przyszłym roku będzie próbowała swoich sił w konkursach przedmiotowych. Płacze, że nie ma już siły, ale nie ma też wyjścia. Tytuł laureata zagwarantuje jej miejsce w wymarzonej szkole – uważa inna matka.
Rozwód albo ciąża
W trakcie ostatniej wywiadówki rodzice uczniów jednej z klas VII usłyszeli od wychowawcy klasy o innym sposobie na zdublowaną rekrutację.
– Okazuje się, że dzieci mogą dostać przy niej dodatkowe punkty za sytuację rodzinną – mówi pani Marta z Lublina. – Najpierw nas to rozśmieszyło, ale teraz na poważnie myślimy z mężem, czy tego nie spróbować. Syn będzie mógł dostać dodatkowe punkty jeśli będziemy rozwiedzeni. Inna mama z tej klasy zastanawia się z kolei nad ponowną ciążą, bo za rodzinę wielodzietną też są dodatkowe punkty. I tak polityka edukacyjna rządu zmieni nasze rodziny – komentuje.
– Sytuację rodzinną bierze się pod uwagę tylko w przypadku kandydatów z taką samą liczbą punktów – tłumaczy Grzegorz Lech, dyrektor III LO w Lublinie. – Poza tym regulaminy rekrutacji ustala się co roku. To, że dziś obowiązuje taki zapis, wcale nie oznacza, że będzie on obowiązywał też w przyszłym naborze.