Dwoje bezdomnych omal nie spłonęło w śmietniku. Ktoś zamknął ich tam od zewnątrz. Ciężko poparzonych ludzi uratowała kobieta, która wyszła na spacer z psem.
– Słyszałam ich, jak tam rozmawiali. Było około godz. 19 – opowiada mieszkanka najbliższego bloku.
Śmietnik ma kilkanaście metrów kwadratowych. W środku stoją duże plastikowe pojemniki. Od dołu ściany są obite blachą, na górze drobną kratką z drutu. Do pomieszczenia można się dostać tylko drzwiami. A te są zamykane od zewnątrz. Zasuwy nie da się otworzyć od środka.
W poniedziałek po godz. 23 kobieta, która spacerowała z psem, usłyszała krzyki dochodzące ze śmietnika. W środku się paliło. Kobieta odsunęła zasuwę. Z kontenera wybiegły dwie osoby. Mieszkanka Lublina zadzwoniła po straż.
– Gdy dojechaliśmy na miejsce, obok płonącego śmietnika stało dwoje poparzonych ludzi – relacjonuje Leszek Macocha z lubelskiej straży pożarnej. – Ugasiliśmy ogień.
– Stwierdziliśmy 30 proc. głębokiego poparzenia powierzchni ciała – mówi dr Aldona Stachyra z WCLO. – Rokowania w dużym stopniu zależą od stopnia wyniszczenia organizmu przez alkohol.
Ogień był tak intensywny, że niemal stopiły się ścianki dwóch plastikowych pojemników. Biegły z dziedziny pożarnictwa doszedł do wniosku, że źródło ognia znajdowało się w środku pomieszczenia na śmieci. Nie był w stanie określić, czy doszło do celowego podpalenia, czy też przypadkowego zaprószenia ognia.
– Bierzemy pod uwagę kilka wersji, m.in. usiłowanie zabójstwa – mówi Dorota Kawa, prokurator rejonowy w Lublinie. – Nie wykluczamy też, że ktoś zamknął po wyrzuceniu śmieci pomieszczenie, w którym ktoś zaprószył ogień.
Policjanci rozmawiali już z poparzoną kobietą. Z feralnej nocy niewiele pamięta. Powiedziała jedynie, że położyła się tak, żeby nie być widoczną po wejściu do śmietnika. Przyznała też, że pali papierosy.
Mieszkańcy okolicznych bloków skarzą się, że okolica jest niebezpieczna. – Strach wieczorem wyjść przed blok – mówi jedna z mieszkanek. – Tutaj leżą betonowe słupy, przy których zbierają się jacyś ludzie, piją, krzyczą. Tu powinna przyjeżdżać policja.
Wczoraj – kilkanaście metrów od śmietnika – stały dwie plastikowe bańki z czarną i gęstą cieczą. Wyglądała na zużyty olej. Zainteresowaliśmy tym policję.