Córka radnej Marty Wcisło (PO) została wiceprezesem spółki podległej pośrednio władzom miasta. Mowa o Miejskiej Korporacji Komunikacyjnej, której właścicielem jest MPK Lublin. Ratusz zapewnia, że nie ma nic wspólnego z tą karierą, sama radna milczy
Miejska Korporacja Komunikacyjna to spółka świadcząca usługi ochrony, zarządzająca miejskim targowiskiem przy Ruskiej, wynajmująca kupcom stoiska handlowe przed cmentarzem na Majdanku i zarządzająca dwoma dworcami podmiejskich busów: przy al. Tysiąclecia i przy Dworcowej. MKK nie podlega bezpośrednio władzom Lublina, ale jest kontrolowana przez Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne, którego właścicielem jest miasto.
Do niedawna zarząd MKK był dwuosobowy, ostatnio powiększył się o jedną osobę, bo dołączyła do niego Olga Lenarczyk, córka radnej Marty Wcisło (PO), wiceprzewodniczącej Rady Miasta.
– Ja nie wiem, czy to córka radnej, mnie to nie interesuje – stwierdza Andrzej Pryzowicz, przewodniczący rady nadzorczej MKK ustalającej liczebność i skład zarządu.
Konkursu na stanowisko nie było, nie był wymagany.
– Decyzja o powiększeniu zarządu została podjęta na wniosek zarządu i w związku z rozwojem spółki. Wybieraliśmy spośród pracowników firmy – tłumaczy Pryzowicz. W spółce pracuje ok. 250 osób.
Czym zajmowała się tam wcześniej Olga Lenarczyk?
– Marketingiem – odpowiada przewodniczący rady nadzorczej MKK.
Z samą Lenarczyk nie udało nam się w środę skontaktować, podobnie jak z radną Wcisło, która miała wyłączony telefon. Jej polityczny przełożony, czyli szef klubu miejskich radnych PO, nie mówi w tej sprawie zbyt wiele.
– Nie komentuję prywatnych spraw radnych – stwierdza Michał Krawczyk.
– To nie jest jakaś prywatna firma – ocenia Krzysztof Jakubowski, prezes Fundacji Wolności, patrzącej na ręce samorządowcom. I przypomina wyrok, w którym sąd uznał MKK za spółkę miejską (patrz ramka). Jego zdaniem zachodzi tu konflikt interesów. – Radni powinni być niezależni, tymczasem mamy do czynienia z sytuacją, że oni lub ich rodziny pracują w spółkach podległych prezydentowi.
https://t.co/x37fnrwRtj a PO milczy? Nie żądają odwołania córki radnej PO z funkcji?
— Beata Mazurek (@beatamk) 1 sierpnia 2018
Rzeczniczka prezydenta zapewnia, że Ratusz nie ma żadnego wpływu na obsadę stanowisk w Miejskiej Korporacji Komunikacyjnej.
– Jako Gmina Lublin nie uczestniczymy w żadnych decyzjach personalnych spółki MKK dotyczących zarówno pracowników, jak i członków zarządu – stwierdza Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta Lublina.
Ratuszowa opozycja ostro ocenia awans córki radnej:
– To zakrawa na pewien nepotyzm – komentuje Dariusz Jezior, radny PiS. – Jeżeli mama zasiada w Radzie Miasta, a córka piastuje stanowisko w spółce zależnej w pewnym stopniu od miasta, to jest to dla mnie sytuacja naganna, która nie powinna mieć miejsca – podkreśla.
Głosy niezadowolenia – ale tylko nieoficjalne – płyną także ze strony radnych PO. Słychać stamtąd, że takie zamieszanie tuż przed oficjalnym startem kampanii samorządowej nie pomaga radnej, która m.in. ze względu na aktywność i rozpoznawalność traktowana jest jako jedna z „lokomotyw” koalicji.
Według danych z KRS za zeszły rok spółka MKK osiągnęła zysk w wysokości 476 tys. zł.
Radni w miejskich spółkach
W MKK pracuje również miejski radny PO, Zbigniew Jurkowski i jego klubowa koleżanka, Monika Orzechowska. Radnych zatrudniają także dwie inne miejskie spółki, np. Leszek Daniewski (PO) ma posadę w MPWiK, zaś szef klubu miejskich radnych PO Michał Krawczyk to pracownik MOSiR.
SĄD: MKK TO MIEJSKA SPÓŁKA
Wyrok zapadł w marcu 2014 r. Sąd rozpatrywał skargę Fundacji Wolności, która domagała się od MKK informacji o zarobkach członków zarządu i rady nadzorczej. Spółka przekonywała, że nie musi tego robić, bo nie jest firmą miejską. Sąd ocenił to inaczej, zwracając uwagę na to, że 99 proc. akcji MKK należy do Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego, które w 100 proc. jest własnością miasta. – Nie ulega zatem wątpliwości, że gmina Lublin pośrednio dysponuje większością głosów na zgromadzeniu wspólników MKK – orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny.