Nie będzie żadnych ingerencji Ratusza w nazwy nadawane przez deweloperów ich inwestycjom.
To oficjalna odpowiedź na pismo radnego Piotra Popiela (PiS), który wytykał inwestorom, że mianem osiedla potrafią określać już trzy bloki, a nazwy często „nie pasują do istniejących nazw pobliskich ulic lub nie nawiązują do historii związanej z danym miejscem”.
Ratusz odpowiedział mu, że wydając pozwolenia na budowę urzędnicy posługują się jedynie adresem i numerami działki, a w to, jak inwestorzy nazywają osiedla nie mogą ingerować.
Zastępca prezydenta Artur Szymczyk podkreśla, że deweloperskie nazwy nie mają urzędowego charakteru i „służą celom komercyjnym i reklamowym, a także mieszczą się w zakresie swobód gospodarczych”.
Urzędowe są tylko te nazwy części miasta, które widnieją w oficjalnym rządowym wykazie, a jest ich 83.