Miasto może mieć problem ze zdobyciem pieniędzy na budowę nowego dworca autobusowego w pobliżu Dworca Głównego PKP. Ratusz twierdzi, że dostaje sygnały, by przyspieszyć przygotowanie tej inwestycji w stopniu, który miasto ocenia jako nierealny
Główny dworzec autobusowy dla Lublina planowany jest między ul. Gazową i Młyńską, w miejscu smętnych pozostałości po Dworcu Południowym PKS. Ma być głównym miejscem odjazdów komunikacji dalekobieżnej, regionalnej i podmiejskiej. Jego budowę bierze na siebie Ratusz licząc na to, że 85 proc. kosztów pokryje unijna dotacja z programu Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych, w którym zapisano, że obiekt będzie gotowy na rok 2020.
Czasu jest sporo, więc nie ma jeszcze gotowego projektu dworca. Ale teraz może się okazać, że jeśli projekt nie będzie gotowy wcześniej, niż planowano, to miasto nie dostanie dotacji.
– Przyjęliśmy pewne reguły gry, a teraz słyszymy, że mają być zmieniane – stwierdza Krzysztof Żuk, prezydent Lublina. Zastrzega, że to na razie wstępne sygnały dla samorządów, a nie ostateczne decyzje. I dodaje, że gdyby trzeba było radykalnie przyspieszyć prace nad nowym dworcem, to miasto może mieć z tym problem. – Nie jest możliwe przyspieszenie budowy tego dworca ze względów formalnoprawnych.
Ratusz tłumaczy, że trwają jeszcze prace nad planem zagospodarowania terenu, który dokładnie określi przeznaczenie działek w tym rejonie. Nie tylko tych pod dworzec, bo właściciele sąsiadujących z nim nieruchomości też mają swoje pomysły na inwestycje.
– Plan, który opracowujemy konsumuje ich zamierzenia inwestycyjne – mówi Żuk. Chodzi m.in. o działki stanowiące klin między ul. Gazową i Młyńską, a należących do prywatnego funduszu inwestycyjnego, który jeszcze niedawno sygnalizował, że chciałby tu zbudować centrum hotelowo -biurowe. Prace nad planem zagospodarowania tej części miasta mogą się zakończyć w przyszłym roku.
Ratusz tłumaczy, że przyspieszenie budowy dworca może być trudne także ze względów finansowych, bo ma w planie budowę dwóch szkół, przy Berylowej i na Ponikwodzie. Każda z nich to wydatek około 40 mln zł i na dworzec mogłoby już nie wystarczyć pieniędzy.
Prezydent przyznał wczoraj, że gdyby był zmuszony do przyspieszenia budowy dworca, to może on wręcz wypaść z listy Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych. Co wtedy? – Będziemy zgłaszać ten projekt do konkursów – zapowiada Żuk i liczy na to, że w funduszach, z których płyną unijne dotacje pojawią się do tej pory oszczędności, a uwolnione pieniądze będą mogły trafić do Lublina.