Z jednej strony rodzina i jej prawnicy. Z drugiej egzekutor i policja. Wydarzenia z placu budowy obwodnicy Lublina śledziła dzisiaj cała Polska. Po kilku godzinach właściciel domu zgodził się go opuścić. Ale zapowiada skargę do Strasburga.
– Jest to bezprawne zajęcie naszej nieruchomości i łamanie naszych podstawowych praw – bronił się właściciel domu Andrzej Sidor. – To już nie jest państwa nieruchomość, tylko Skarbu Państwa – ripostował urzędnik.
Sidorowie twierdzą, że ich dom powinien być przejęty na podstawie wywłaszczenia. Tymczasem odbywa się to na mocy specustawy drogowej i tzw. decyzji o ZRID (zezwolenie na realizację inwestycji drogowej). – Wojewoda nie ma prawa zabierać domu, bo procedura wywłaszczeniowa nie została zakończona – twierdzi dr Maciej Podleśny, pełnomocnik małżeństwa.
Taką decyzję wydał w tej sprawie Wojewódzki Sąd Administracyjny. Mimo to egzekutor zaczął działać. – Mógł to zrobić, bo wyrok WSA jest nieprawomocny – tłumaczy Kamil Smerdel, rzecznik wojewody.
– Zapewniliśmy 80-metrowe mieszkanie, za które będziemy płacić do uprawomocnienia się decyzji ZRID (w maju – red.) i przez kolejne 120 dni – mówi Krzysztof Nalewajko, rzecznik lubelskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Andrzej Sidor zastrzega, że to nie koniec sprawy. – Ta egzekucja, to naciąganie przepisów. Wykorzystam wszystkie dozwolone prawem możliwości, żeby ją podważyć. Jeśli będzie trzeba, to pójdę do Strasburga.
Drogowcy tłumaczą, że nie mieli wyjścia. – Zbyt późne przekazanie nieruchomości wykonawcy obwodnicy mogłoby oznaczać opóźnienie. A w konsekwencji roszczenia. Termin realizacji tego odcinka S17 mija w grudniu 2013 – mówi Nalewajko.
– A wystarczyło dogadać się w kwestii ceny i zakończyć procedurę w ramach wywłaszczenia. Teraz mój klient, poza godziwym odszkodowaniem za dom, będzie się domagać też zadośćuczynienia za straty moralne – dodaje mec. Podleśny.