Siłownia, trening na motocyklu, bieganie, rower, trening - tak wygląda dzień Ernesta Komorowskiego, stuntera z Lublina. Akrobacje na motocyklu nie są już tylko zabawą dla odważnych facetów. To już zawodowy sport.
Wszystko zaczyna się na drodze. Chęć popisywania się jazdą na tylnym kole jest pierwszym krokiem do stuntu.
- Również i ja zaczynałem od ulicy i jazdy na tylnym kole. Nie było to zbyt zgodne z przepisami, ale każdy z nas właśnie tak łapie tego bakcyla. Potem trafiłem na chłopaków z Chełma i poznałem smak stuntu na jednym z parkingów. Tak w 2010 roku zaczęła się moja przygoda ze stuntem, która trwa do dziś - opowiada Ernest Komorowski.
Trening
Pierwsze kroki zawsze są bolesne. - Nie raz zaliczyłem „glebę”. Takie są początki każdego. Dopiero po dwóch latach treningów wziąłem udział w pierwszych poważnych zawodach - opowiada Komorowski. - Stunt niesie ze sobą olbrzymią dawkę emocji, gdy ludzie biją brawo podczas akrobacji. To wciąga, bo każdy z nas ma w sobie dawkę próżności. Na tym polega zawodowy sport.
Ale stunt, jak każdy sport, wymaga solidnego treningu.
- Jeżeli ktoś chce uprawiać stunt na zawodowym poziomie, musi się poświęcić bez reszty. Mój dzień zaczyna się od siłowni, potem jest rozciąganie, trening na motocyklu, jazda rowerem, bieganie i trening na motocyklu: techniki, driftu czy palenia gumy. Praktycznie cały dzień poświęcam na doskonalenie techniki jazdy i kondycji - opowiada Ernest Komorowski. Zawodnik w tej dyscyplinie musi być maksymalnie wysportowany, rozciągnięty, przygotowany kondycyjnie.
- Trzeba walczyć z mocnym, ciężkim motocyklem, a jednocześnie popisywać się sprawnością kota. To po prostu wymaga żelaznej kondycji.
Maszyna
Jak w każdym sporcie motorowym, sprzęt ma kapitalne znaczenie.
- Mam dwa motocykle, przy których sporo robię sam. Fachowo wspiera mnie mój kumpel, świetny fachowiec od motocykli. Oczywiście sprzęt musi być przygotowany do stuntu. Silnik chroni klatka, są zamontowane crashpady, stelaż. Specjalnie musi być także przerobiony układ chłodzenia, bo często motocykl podczas pokazu porusza się z niską prędkością, ale z silnikiem wykręconym na 4000 obrotów. To jest właśnie ta walka, gdy maszyna che odjechać, a ja muszą ją trzymać w ryzach, używaj hamulca i swojego wyczucia równowagi, balansu. To wszytko zdobywa się z treningiem - opowiada Komorowski.
Trzeba mieć kasę
Niestety, stunt nie należy do tanich sportów. Zakup motocykli, opony, paliwo, obsługa serwisowa, wyjazdy na zawody: to są duże koszty. Na szczęście zaczęli się w tym sporcie pojawiać poważni sponsorzy.
- Kiedyś drift czy deskorolka też były w podziemiu, dziś to pełnoprawne, zawodowe dyscypliny sportu. Stunt też osiągnie ten poziom i to w niezbyt odległej przyszłości - twierdzi Ernest Komorowski, który całą poprzednią zimę spędził w Hiszpanii i we Włoszech, aby ani dnia nie stracić z planu treningowego.
Ernest Komorowski już w przyszłym tygodniu wybiera się do Francji, do Bourgneuf-En-Retz.
To bardzo ważne zawody; jedne z najważniejszych w europejskim kalendarzu. Ernest Komorowski ma szanse na sukces, ale konkurencja będzie spora. W Bourgneuf-En-Retz zjawi się cała światowa czołówka. Są to nieoficjalne mistrzostwa świata w tej dyscyplinie.
Stunt w areszcie
W środę Ernest Komorowski wystąpił w dość nietypowym miejscu. Akrobacje na motocyklu prezentował przed osadzonymi w Areszcie Śledczym w Lublinie. Pokaz był kolejną sesją resocjalizacyjną. Wcześniej za murami aresztu gościli piłkarze Górnika Łęczna
Stunt motocyklowy
popisy kaskaderskie na motocyklu lub sposób prowadzenia motocykla polegający zazwyczaj na popisowej jeździe na jednym kole wraz z wykonywaniem różnych akrobacji. W ramach stuntu zawodnicy popisują się:
• jazdą na tylnym kole (wheelie)
• jazdą na przednim kole, wykorzystując działanie przedniego hamulca (stoppie)
• paleniem opony (burnout)
• jazdą bokiem przy jednoczesnym poślizgu tylnego koła (drifting). To jest najtrudniejsza technika w stuncie