Może je kupić każdy. W hipermarkecie, za marne grosze. O zagrożeniach wynikających z noszenia takich okularów informuje dołączona do nich ulotka. Napisana mikroskopijną czcionką. Nie do przeczytania bez mocnych szkieł.
Wąska foliowa torebka. W środku okulary. Żeby je przymierzyć, trzeba rozerwać opakowanie. Do okularów dołączona jest etykietka "do czytania” przymocowana krótkim sznureczkiem do oprawek.
Podejrzane okulary znalazł policjant, który robił zakupy w hrubieszowskiej Biedronce. Jego wątpliwości wzbudziło oznaczenie towaru. Sprawa trafiła do sekcji przestępczości gospodarczej. - Zabezpieczyliśmy wszystkie okulary, także te z magazynu - mówi oficer operacyjny (nie może ujawnić nazwiska) z hrubieszowskiej policji. - W sumie zabraliśmy stamtąd ponad 600 par okularów.
Okulary znaleźliśmy także w jednym z dużych lubelskich hipermarketów. Tanie jak barszcz, po 10 złotych. - Taka sprzedaż powinna być zabroniona. To skandal, że w markecie w wielkim koszu leżą okulary, które każdy dobiera sobie sam, bawiąc się w okulistę. Gdyby to było takie łatwe, specjaliści byliby niepotrzebni.
Sprawą zajęła się hrubieszowska prokuratura. Ale nie dopatrzyła się żadnego przestępstwa. Policja odesłała akta do UOKiK. - Badamy tę sprawę - mówi Wiszniowska. - Konsument powinien mieć możliwość zapoznania się z zagrożeniami wynikającymi z używania danego produktu jeszcze przed jego zakupem.
Zapytaliśmy sieć Biedronka, dlaczego tak oznaczone okulary trafiły do sprzedaży. - Jestem w trakcie ustalania szczegółów sprawy - odpowiedział sześć dni temu Paweł Tymiński, rzecznik spółki Jeronimo Martins Dystrybucja. To jedyna odpowiedź do dziś.
Sprawa okularów trafi prawdopodobnie do jednej ze stołecznych prokuratur - dowiedział się nieoficjalnie Dziennik. Hrubieszowscy śledczy mieli problemy z namierzeniem osób odpowiedzialnych za wprowadzenie okularów na rynek. - Producent jest z Chin, importer z Czech, dystrybutor z Sochaczewa - wyjaśnia oficer miejscowej policji.
- Nasze okulary mają prawidłowe oznaczenia. Byliśmy kontrolowani, wszystko było w porządku - zapewnia Monika Bartnicka z sochaczewskiej spółki AmericanWay. - Nic nie wiemy, o żadnej kontroli UOKiK. Poczekamy na pismo.