Siedziałem z nim przez chwilę w jednej karetce. Pytał, co mi się stało. Mówił, żebym się nie bał, bo on jest lekarzem i mi pomoże - tak wydarzenia z marca tego roku wspomina Janusz K. - policjant, który ucierpiał w wypadku. W czwartek zeznawał w sądzie, w procesie Sebastiana N. To 33-letni okulista, który po pijanemu i pod wpływem leków psychotropowych wjechał swoim bmw w auta czekające na czerwonym świetle.
Z zeznań świadków wynika, że po wypadku Sebastian N. zachowywał się, jak pijany. Był agresywny i chciał uciekać. Na moment wysiadł z auta, rozejrzał się i ponownie usiadł za kierownicą. - Powiedział, że odjedzie, żeby nie blokować pasa - wyjaśnił w sądzie Aleksander D., świadek wypadku. - Chciał ruszyć, ale z przodu nie miał kół. Chyba nie wiedział, co się stało. Próbowałem wyrwać mu kluczyki. Nie dałem rady, więc wyciągnąłem go z auta.
- Krzyczał, że musi odjechać, jest lekarzem i nie jest pijany - dodał Krzysztof G., kolejny świadek zdarzenia. Po wypadku kierowcy z innych aut próbowali zatrzymać Sebastiana N. Ten się wyrywał. - Krzyczał, że jest lekarzem i chce adwokata - dodał w sądzie jeden ze świadków.
Poszkodowani w wypadku zeznali, że kierowca bmw się zataczał. Kiedy zorientował się, że jego auto jest rozbite, próbował uciec pieszo. - Mówił bełkotliwie, awanturował się z innymi mężczyznami, a później z ratownikami i policjantami, którzy przyjechali na miejsce - zeznała policjantka, która ucierpiała w wypadku.
Sebastian N. nie zdołał uciec.
Policjanci, którzy jechali toyotą szybko go obezwładnili. Kiedy na miejsce dotarł patrol drogówki, mundurowi poprosili doktora do radiowozu. Ten miał wówczas przewrócić się na ulicę. Jak wykazały późniejsze badania, Sebastian N. miał ponad 2 promile alkoholu. Był również pod wpływem bardzo silnych leków psychotropowych. Na szczęście nikt z poszkodowanych w wypadku nie odniósł poważnych obrażeń.
Sebastian N. mógł uniknąć procesu. Podczas pierwszej rozprawy zaproponował, że podda się karze roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Doliczył do tego trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów i 1500 zł grzywny. Prokurator chciała jednak przedłużenia zawieszenia kary do trzech lat. Sebastian N. nie mógł się zdecydować. Zaczął negocjować. W tej sytuacji sędzia Agnieszka Straub-Cegiełko postanowiła nie uwzględnić wniosku o dobrowolne poddanie się karze i przeprowadzić proces w normalnym trybie.
Decyzji tej nie zmieniły liczne prośby lekarza. Sebastian N. został również skierowany na obserwację psychiatryczną. Nie stawił się na badanie, więc sąd wyznaczył mu kolejny termin na 7 stycznia. W czwartek Sebastiana N. nie było na sali rozpraw.