Nad tym, czy prezydent Lublina powinien stracić stanowisko będzie się w środę zastanawiać Wojewódzki Sąd Administracyjny. Ma on ocenić prawidłowość decyzji wydanej przez wojewodę, który odsunął Krzysztofa Żuka od władzy.
Zarządzenie wojewody nie weszło w życie, bo zostało zaskarżone do sądu przez prezydenta i Radę Miasta. Sędziowie muszą teraz ustalić, czy Żuk złamał ustawę antykorupcyjną i czy w związku z tym można było sięgnąć po przepis usuwający prezydenta ze stanowiska.
Zdaniem wojewody Żuk złamał ustawę, bo przez dwa lata (od stycznia 2014 do stycznia 2016 r.) łączył funkcję w samorządzie z pracą w radzie nadzorczej spółki PZU Życie. Prezydent twierdzi, że było to zgodne z prawem i przekonuje, że jego sytuacja zaliczała się do określonych w ustawie wyjątków.
Wojewoda uznał, że o takim wyjątku można mówić wtedy, gdy chodzi o spółkę, w której Skarb Państwa ma ponad 50 proc. akcji, a w PZU Życie ten warunek nie był spełniony. Prezydent odpowiada, że nie jest ważna liczba akcji, ale siła głosów, a Skarb Państwa miał ponad 50 proc. głosów na walnym zgromadzeniu wspólników PZU Życie.
Nawet jeżeli sąd wyda wyrok przyznający rację jednej ze stron, to nie zakończy to sporu. Przegrana strona będzie mogła się odwołać do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Dopóki NSA nie rozstrzygnie prawomocnie tej sprawy, prezydent Lublina pozostanie na stanowisku, nawet jeśli lubelski sąd orzeknie nie po jego myśli.
Władzę może stracić tylko w przypadku, gdyby niekorzystny dla niego wyrok uprawomocnił się przed końcem obecnej kadencji w Ratuszu, która wygasa jesienią.