Wiele godzin trwały w czwartek burzliwe rozmowy między włoską firmą Astaldi, która porzuciła przebudowę torów z Lublina do Dęblina, a jej podwykonawcami, którym nie zapłaciła za pracę. Włosi obiecali jedynie tyle, że ułatwią im uzyskanie zapłaty bezpośrednio od PKP, ale tylko za część faktycznie wykonanych robót
– My chcemy pieniędzy, oni nie chcą płacić – mówi Marek Wierzchowski, jeden z podwykonawców, którzy przyszli w czwartek do lubelskiego oddziału Astaldi.
– Moja firma i wiele innych, od czerwca, od kwietnia nie mają płacone za roboty – dodaje Adam Mangat, czekający na 2 mln zł za prace torowe.
Kolej obiecała, że weźmie na siebie wypłacenie podwykonawcom tego, czego nie płaci Astaldi, ale każda faktura musi być uznana przez Włochów za „bezsporną”, co oznacza kolejne dni czekania. Astaldi obiecało w czwartek, że od razu potwierdzi faktury.
– To uprości uzyskanie pieniędzy – przyznaje Maciej Bednarowicz, jeden z przedsiębiorców.
– Sukcesem to nie jest. Sukcesem są pieniądze – dodaje Wierzchowski.
Do rozwiązania problemu wciąż daleko, bo jeszcze nie za wszystkie prace wystawiono faktury. A bez nich nie można się starać o bezpośrednią płatność od PKP. – Jest wiele robót, które nie zostały jeszcze rozliczone – przyznają przedsiębiorcy.