Choć stoi już kładka łącząca dwa rozdzielone wąwozem osiedla, to nie można z niej korzystać, bo nie da się do niej dojść. W projekcie zabrakło 95 m chodnika
Kładka za 3,7 mln zł łączy osiedle Łęgi z osiedlem Świt. O jej budowę od dawna prosili mieszkańcy skazani na drogę przez wąwóz. Te spacery nie zawsze są miłe, choć wąwóz zieleni się, pachnie i ćwierka. Po deszczu jest błoto i droga jest trudna nawet dla sprawnych osób. Mniej sprawni mają problem nawet, gdy jest sucho, a dla rodziców z wózkami dziecięcymi to już kanion nie do przebycia.
Problemy rozwiązać miała kładka, której esowata wstążka wije się wśród drzew i przykuwa wzrok, bo tak fantazyjnej konstrukcji jeszcze w Lublinie nie było. Jej wdzięki można oglądać głównie od spodu, bo na kładkę wejść nie można ani od Kaczeńcowej, ani od Świtu. – Od strony przedszkola jest bałagan przed wejściem. Wszystko jest zagrodzone – skarży się jeden z Czytelników. I pyta, kiedy miasto upora się z inwestycją.
– Kładka została wykonana, ale podpisany został aneks na prace dodatkowe – odpowiada Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta. Te „prace dodatkowe” to budowa brakującego chodnika po stronie os. Łęgi. Trakt urywa się tu koło boisk, dalej jest błoto, a za nim nowa kładka.
Na tę lukę od dawna zwracali uwagę radni dzielnicowi z Czubów Północnych, a także miejski radny Zbigniew Ławniczak. Jesienią dostał on z Ratusza odpowiedź, że „trwają prace związane z oszacowaniem wartości, jak i możliwości” przedłużenia ścieżki. A w maju, że chodnik „zostanie zrealizowany w roku budżetowym 2016”.
My usłyszeliśmy już konkretne daty. – Aneks na budowę brakującego chodnika i ścieżki rowerowej został podpisany 3 sierpnia. Prace mają być wykonane do 30 września – mówi Krzyżanowska. Będą kosztowały 135 tys. zł.
Poręcze czekają na znak
Nie jest to jedyna inwestycja, która wzbudza ostatnio wesołość. Na pobliskiej Porębie pośmiewiskiem jest nowy chodnik krzyżujący się ze starym, wyposażonym po bokach w poręcze. Żeby przejść tym nowym, trzeba przeskakiwać przez poręcze lub się przez nie przecisnąć. I choć podśmiewa się z tego już nie tylko Poręba, ale też internetowy kpiarski „ASZdziennik”, to Ratusz zapewnia: jest w porządku.
– Nie śmiejmy się z czegoś, co nie jest gotowe – mówi Karol Kieliszek z Urzędu Miasta. – To nie przypadek, ani bubel. Poręcze nie zostały jeszcze zdjęte, by chodnik nie stał się skrótem dla kierowców. Będą zdjęte wtedy, gdy wykonawca prac ustawi znak zakazujący tu wjazdu.