Wbrew zapowiedziom nie zamknięto w poniedziałek Krakowskiego Przedmieścia wzdłuż pl. Litewskiego. Jednocześnie urzędnicy znienacka wysłali autobusy w inne trasy niż te podane w rozkładach, komunikatach i na wyświetlaczach, a o zmianie nie poinformowali pasażerów
W poniedziałek od samego rana linie 3, 4, 7, 13 i 55 powinny jeździć nowymi trasami: od strony Al. Racławickich przez Kołłątaja i Hempla, a w drugą stronę przez Okopową i Lipową. Informowały o tym wyświetlacze, ogłoszenia rozklejone na przystankach a także rozkłady jazdy, ale w rzeczywistości autobusy jeździły inaczej.
Zamieszanie trwało kilka godzin i było efektem decyzji Zarządu Transportu Miejskiego, który uznał, że skoro Krakowskie Przedmieście jest wciąż otwarte, to autobusy pojadą po staremu, a nie zgodnie z rozkładem.
– Mieliśmy takie rekomendacje – tłumaczył Grzegorz Malec, dyrektor ZTM. Pytany o to kto konkretnie to zalecał, stwierdza, że „była to rekomendacja kolegialna”. – Chodziło o ułatwienie dostępu do budynku poczty.
O nagłej zmianie nikt nie poinformował pasażerów nieświadomych, że „okłamuje” ich zarówno rozkład, jak i wyświetlacz pokazujący za ile minut przyjadą autobusy. Nie przyjeżdżały, bo kursowały starą trasą, a na tej nowej pasażerowie czekali na darmo. – Nie mogę powiedzieć, że tak być powinno – przyznał Malec. – Wyświetlacze miały być tam wyłączone, a obok papierowych rozkładów miała być informacja, że dany przystanek jednak nie jest obsługiwany przez te linie.
Dyrektor ZTM najpierw oznajmił, że dzienne linie wbrew rozkładom zostaną na Krakowskim Przedmieściu, a na nowe trasy trafią tylko linie nocne. Pół godziny później zadzwonił z inną informacją: – Podjąłem decyzję, że od godziny 13 autobusy pojadą zgodnie z trasami podanymi na przystankach.
Tak też się stało. Po godz. 13 przystanki przy Poczcie Głównej i Baobabie zostały ostatecznie zlikwidowane. Owinięto je czarną folią, a ZTM wysłał na miejsce pracowników, którzy informowali osoby podchodzące na przystanki, że nic stąd nie odjedzie.
Kiedy rzeczywiście jezdnia zostanie zagrodzona? – Nie jesteśmy w stanie podać konkretnej daty, ale mieszkańcy mogą się spodziewać, że nastąpi to lada dzień – mówi Joanna Bobowska z Urzędu Miasta. Dlaczego nie spełniły się wcześniejsze zapowiedzi miasta i nie zamknięto jezdni w poniedziałek? – Wykonawca prac czeka na ogrodzenie i kończy uzgodnienia w sprawie organizacji ruchu dotyczące sygnalizacji świetlnej dla trójwlotowego skrzyżowania.
O światła na skrzyżowaniu Krakowskiego Przedmieścia z ul. 3 Maja i Kołłątaja pytaliśmy już w czwartek. Najpierw dostaliśmy odpowiedź, że po zamknięciu jezdni sygnalizacja nadal będzie zaprogramowana tak, jakby na skrzyżowanie można było wjechać z czterech stron. Chwilę później padła zapowiedź, że sygnalizacja jednak będzie dostosowana do nowej sytuacji i że miasto wymaga tego od firmy przebudowującej plac. W poniedziałek Ratusz przyznał, że dopiero w czwartek polecił przestroić światła.