Odsunięcia od prowadzenia zajęć ks. prof. Tadeusza Guza domagają się od rektora KUL przedstawiciele środowisk ekologicznych z całej Polski. Chodzi o wypowiedź wykładowcy, w której miał nazwać ekologię „odmianą zielonego nazizmu”
13 maja ks. prof. Guz wystąpił podczas zorganizowanej w Toruniu przez Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej o. Tadeusza Rydzyka konferencji pod hasłem „Jeszcze Polska nie zginęła - wieś”. Jej tematem przewodnim było zwrócenie uwagi na ogromną rolę kościoła, leśnictwa oraz łowiectwa w rozwój polskiej wsi. Wykładowca KUL miał tam swój wykład. Sporą część swojego wystąpienia ks. prof. Guz poświęcił ekologom.
– Ta ideologia jest odmianą zielonego nazizmu. Z tą jedną różnicą względem II Rzeszy, że nawet jedna rasa ludzka, czyli germańska, już nie ma prawa do dalszego istnienia – stwierdził na koniec swojego wystąpienia profesor.
Te słowa spotkały się z ostrym protestem środowisk ekologicznych. Wystosowały one do rektora KUL list otwarty, pod którym podpisało się ponad 200 przedstawicieli organizacji, stowarzyszeń i fundacji, naukowców i ekspertów. Domagają się odsunięcia wykładowcy od prowadzenia zajęć na uczelni.
– Ks. prof. Guz zaprezentował poglądy zamknięte, szowinistyczne, pseudo-naukowe, sprzeczne z istotą chrześcijaństwa. Wygłosił swoje wystąpienie w języku totalitarnym - krucjaty, nienawiści. (…) Wyrażamy wobec Jego Magnificencji zdziwienie, że osoba prezentująca takie poglądy może uczyć studentów, być kierownikiem katedry w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim – czytamy w piśmie.
Kilka dni temu autorzy listu opublikowali go w internecie. Podkreślają, że choć wysłali go 13 czerwca, to wciąż nie otrzymali od rektora odpowiedzi.
– Rzeczywiście wpłynął on do sekretariatu rektora w wersji papierowej i jego autorom zostanie przekazana odpowiedź – zapewnia Lidia Jaskuła, rzecznik prasowy KUL. I przypomina treść oświadczenia, jakie uczelnia kilka tygodni temu przekazała zainteresowanym sprawą mediom. – Przytoczone wypowiedzi są wyrazem indywidualnych poglądów o charakterze pozanaukowym, za które pełną odpowiedzialność bierze ich autor, a osoby urażone tymi wypowiedziami powinny być przez niego przeproszone.
Ks. prof. Guz z kolei przekonuje, że przypisano mu słowa, których nie wypowiedział. – Postawy władz KUL nie będę interpretować. Pragnę jedynie wskazać na fakt, iż oparły one swoje dotychczasowe wypowiedzi na temat mojego toruńskiego wystąpienia na zasadniczo zakłamanej podstawie listu. Wezwanie mnie zatem do przeproszenia za słowa, których nigdy nie pomyślałem, ani też nigdy nie wypowiedziałem, jest w sensie merytorycznym, prawnym i moralnym czymś bezprzedmiotowym – oświadcza.