Ruszyła akcja prowizorycznego łatania ubytków w jezdniach. Kierowcy tradycyjnie krzywią się na widok drogowców udeptujących asfalt gumowcem. A miasto jak zawsze tłumaczy, że na właściwe naprawy jest jeszcze zbyt zimno.
I chociaż wcale nie jest źle, to drogowcy mają sporo roboty przy łataniu nawierzchni. Niechlubny rekord należy w tym roku do ul. Raszyńskiej, która najgorzej poradziła sobie z zamarzającą na jezdni wodą. Bardzo dużo ubytków było też na Al. Racławickich i al. Kraśnickiej.
- Do tej pory do wypełniania ubytków nawierzchni zużyto już prawie 20 ton masy bitumicznej - mówi Karol Kieliszek z Urzędu Miasta.
Są to tylko prowizoryczne naprawy, bo na te właściwe nie pozwalają na razie zbyt niskie temperatury. Za trwałe łatanie jezdni miasto bierze się dopiero wtedy, gdy w dzień temperatury wynoszą ok. 6 stopni, a nocą nie są ujemne. - Te zasadnicze naprawy nastąpią po wiosennym przeglądzie stanu dróg - zapowiada Kieliszek.
Masą z woreczka zalepiono jak dotąd wyrwy w jezdniach al. Kompozytorów Polskich, ul. Młodej Polski, Sławinkowskiej, Zbożowej, Biernackiego, Północnej, Jaczewskiego, Pliszczyńskiej, Zdrowej i Wygodnej. Gorącą masą łatane były dziury w al. Kraśnickiej, Al. Racławickich, ul. Raabego, Armii Krajowej, Bohaterów Monte Cassino, Sowińskiego, Popiełuszki. Głębokiej, Romanowskiego, Raszyńskiej, Narutowicza, Wieniawskiej, al. Unii Lubelskiej, ul. Probostwo i pl. Dworcowym.
Przeprowadzone dotychczas naprawy kosztowały miasto blisko 20 tys. złotych. A to jeszcze nie koniec, bo łatanie będzie prowadzone stale.
- Nie ma określonego grafika. Firmy, z którymi mamy podpisane umowy mają na bieżąco uzupełniać ubytki - tłumaczy Karol Kieliszek.