Dr hab. Mariusz Mazur, historyk z UMCS, zrezygnował z zasiadania w Komitecie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Zrobił to w proteście przeciwko wyrzuceniu z szeregów komitetu prezesa Towarzystwa Ukraińskiego oraz obecnej polityki IPN.
W sierpniu Jarosław Szarek, szef Instytutu Pamięci Narodowej, zdymisjonował z Komitetu Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Grzegorza Kuprianowicza, prezesa Towarzystwa Ukraińskiego. Zrobił to po tym, jak ten podczas uroczystości rocznicowych w Sahryniu pod Hrubieszowem nazwał dokonane w 1944 przez członków Armii Krajowej mordy na ludności pochodzenia ukraińskiego „zbrodnią przeciwko ludzkości popełniona przez członków narodu polskiego”.
Historyk z UMCS składając swoją rezygnację podkreślił, że szef IPN miał prawo odwołać Kuprianowicza, ale taka decyzja powinna wynikać wyłącznie ze względów merytorycznych.
– Tymczasem nie odnajduję w wypowiedzi pana Kuprianowicza ani jednego zdania, które obrażałoby naród polski, które fałszowałoby przeszłość – tłumaczy dr Mazur. I dodaje: – Godność historyka, ale i zwykłego człowieka nie pozwala mi milczeć w obliczu prób fałszowania historii i ustanawiania jedynej jej wykładni zgodnej z interesem władzy. Najważniejszymi wartościami dla mnie są: rzetelność, uczciwość i wolność wypowiedzi. Uprawianie historii uważam za misję, ale ma być to misja dla dobra nauki, a nie dla dobra polityków.
Historyk z goryczą stwierdza, że działania IPN, takie jak zatrudnianie osób w zamian za poparcie wyborcze dla jednej z partii politycznych, wyrzucanie osób które „utraciły zaufanie władzy”, czy manipulowanie danymi to metody, które świetnie zna z książek o PRL.
– Uczę o nich swoich studentów, przekonując, że takie zachowania i postawy tamtego systemu były naganne – pisze zwracając się do Jarosława Szarka. – W podległej Panu instytucji naganne nie są. Historia PRL uczy, że trwałość takich metod ma zawsze swój kres. Zostają wtedy tylko wstyd i cynizm.
Członkowie Komitetu Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa sprawują funkcję opiniodawczo-doradczą w sprawach upamiętniania historycznych wydarzeń, miejsc i postaci. Udział w pracach komitetu ma charakter honorowy.
– W Komitecie zasiadało dotychczas 25 osób. Ponieważ zgodnie z przepisami ma być ich od 15 do 25 nowi członkowie nie będą poszukiwani – tłumaczy Dawid Florczak, rzecznik prasowy lubelskiego IPN. – Wyjątkiem jest tu Towarzystwo Ukraińskie, do którego zwróciliśmy się o wyznaczenie nowego członka na miejsce zwolnione przez Grzegorza Kuprianowicza. Takiej nowej osoby dotychczas jednak nie wskazano.
Po doniesieniu złożonym przez wojewodę lubelskiego Przemysława Czarnka sprawą wypowiedzi Kuprianowicza zajmuje się także Prokuratura Okręgowa w Zamościu, która prowadzi śledztwo pod kątem publicznego znieważenia narodu polskiego. Dr Kuprianowicz był już w tej sprawie przesłuchiwany.
– Ten fakt napawa naszą społeczność niepokojem i obawami, kreuje też poczucie zagrożenia sankcjami karnymi za prezentowanie pamięci historycznej naszej społeczności – komentują w oficjalnym stanowisku członkowie Zarządu Głównego i Komisji Rewizyjnej Towarzystwa Ukraińskiego. – Działania Wojewody Lubelskiego, Prokuratury Okręgowej w Zamościu oraz innych organów państwa odbieramy nie tylko jako personalny atak na jednego z liderów ukraińskiej mniejszości narodowej w regionie i w Polsce, lecz także jako próbę zastraszenia mniejszości ukraińskiej i ograniczenia możliwości kultywowania przez nią własnej pamięci historycznej, odmiennej od tej oficjalnie obowiązującej w państwie.