Komunikacyjnym chaosem zakończył się organizowany w środę przez władze miasta koncert koło Zamku z okazji otwarcia Lubelskich Dni Kultury Studenckiej. Miasto nie zatroszczyło się o to, by goście imprezy mogli wrócić autobusem do domu.
Spore tłumy zostały na przystanku, bo nie było jak wejść do autobusu. Kierowcy nie mogli nawet zamknąć drzwi, pojazdy były spóźnione. Kurs linii N3 w kierunku Poręby już koło KUL miał 20 minut opóźnienia. A dalej się tylko zwiększało. Internet obiegły już zdjęcia, na których widać kilku młodych ludzi stojących na tylnym zderzaku jednego z nocnych autobusów. Są też nagrania z autobusów.
Wczoraj poprosiliśmy Zarząd Transportu Miejskiego o odczyty z czujników GPS pokazujące rzeczywisty czas przejazdu autobusów. Usłyszeliśmy, że z powodów technicznych ZTM dysponuje tylko zapisem do godz. 16.30.
Dlaczego miasto nie zadbało o lepszy rozkład lub wzmocnioną obsadę linii? – Być może doszło do jakiegoś niedomówienia dotyczącego zwiększonej liczby pasażerów – mówi Grzegorz Siemiński, zastępca prezydenta miasta nadzorujący komunikację. Na pytanie, kto zawinił, nie odpowiedział.
Nasz komentarz
Panie prezydencie! Ktoś poniżył inwestorów i mieszkańców. Tak, studenci to inwestorzy. Dają pracę rzeszom zatrudnionych na uczelniach, stały dochód właścicielom stancji i wynajmowanych mieszkań, pompują pieniądze w punkty ksero, piekarnie i puby.
Ktoś poniżył gości, których zapraszał pan na koncert, obraził pozostałych pasażerów i upokorzył tych, którzy zostali na przystankach. Bilet miesięczny kosztuje 84 zł i chętnie dopłaciłbym drugie tyle, by był pan w tym autobusie. Ten ktoś powinien stracić pracę, bo się do niej nie nadaje. To i tak mało, bo gdyby kazał w takim ścisku wieźć zwierzęta, pewnie trafiłby pod sąd. Apeluję o odwagę.
Dominik Smaga