Prezydent Lublina mocno przykręca kurek z miejskimi wydatkami. W piśmie rozesłanym do wszystkich podległych mu dyrektorów poleca rezygnację z zawierania nowych umów i maksymalne ograniczenie planów inwestycyjnych na rok 2020. Powód? Dochody miasta ostro topnieją przez zmiany w systemie podatkowym
Pieniędzy w kasie miasta będzie mniej, bo od 1 sierpnia osoby poniżej 26 roku życia nie muszą płacić PIT-u, czyli podatku dochodowego od osób fizycznych. Co prawda podatek trafia wprost do kasy państwa, ale jego część wraca później do samorządów. Jak duża część? Prawie połowa, bo z każdych 100 zł wpłaconych przez podatnika miejska kasa dostaje 48,33 zł. Jeżeli ubędzie podatników, to ubędzie też pieniędzy, a na razie nie zanosi się na to, aby rząd zrekompensował to samorządom.
Jak duża kwota ominie budżet Lublina?
– Do końca roku mamy cztery miesiące i w tym czasie musimy zredukować wydatki o około 30 mln zł, żeby zrównoważyć budżet – mówi Krzysztof Żuk, prezydent miasta. Kilka dni temu rozesłał do wszystkich podległych mu dyrektorów okólnik, w którym informuje o cięciach.
„Wstrzymuję do odwołania zawieranie umów w zakresie wydatków bieżących, poza tymi, które są niezbędne do zapewnienia ciągłości działania jednostki, oraz wydatków majątkowych skutkujących nowymi zobowiązaniami finansowymi” – czytamy w piśmie Krzysztofa Żuka.
Na czym w praktyce mają polegać cięcia zarządzone przez prezydenta?
– Mówimy, żeby nie zaciągać nowych zobowiązań, nie projektować nowych działań. Będziemy szukali oszczędności, chociażby przez zredukowanie tych wydatków, które bezpośrednio nie przekładają się na jakość świadczonych usług. Np. w szkołach nie musimy wymieniać mebli w gabinetach – odpowiada prezydent. – Jeśli ktoś ma oszczędności, to ich nie wyda. Jeśli zaplanował drobne wydatki związane z wyposażeniem, to je wstrzyma.
Żuk wprost przyznaje, że o pewnych wydatkach będzie teraz decydować ścisłe kierownictwo Ratusza, czyli prezydent, jego zastępcy odpowiedzialni za poszczególne dziedziny oraz skarbniczka miasta. – Będzie trochę tego ręcznego sterowania, bo nie wszystko da się rozstrzygnąć okólnikiem – potwierdza prezydent. W swoim piśmie do podwładnych apeluje również o „ograniczenie do minimum nowych inwestycji”. Wyjątkiem mają być te inwestycje, do których miasto uzyskało dofinansowanie np. z Unii Europejskiej. Mowa jest też o „niezwiększaniu zakresu i jakości świadczonych usług publicznych”.
Według szacunków Ratusza miejska kasa schudnie w przyszłym roku o 65 mln zł, nie tylko ze względu na zwolnienie młodych z podatku PIT, ale też zmniejszenie jego najniższej stawki z 18 na 17 proc.
– W bieżącej części będziemy szukali oszczędności rozrzucając to na wszystkie usługi. Więcej będziemy mogli powiedzieć we wrześniu, bo w najbliższych dniach rozstrzygnie się, ile będziemy dokładali do podwyżek nauczycieli. Będziemy szukali oszczędności również w funkcjonowaniu urzędu, w komunikacji zbiorowej – zapowiada prezydent. Czy czeka nas odchudzanie rozkładów jazdy? – W tym roku nie, ale co do przyszłego roku musimy sobie taką dyskusję przeprowadzić.