Kilkudziesięciu młodych Białorusinów manifestowało we wtorek na pl. Litewskim w Lublinie w "Akcji solidarności z narodem białoruskim". Nie zgadzają się oni z wynikami niedzielnych wyborów prezydenckich i wspierają protestujących rodaków. - Jesteśmy tu, dlatego że wszyscy wiedzą, co się dzieje na Białorusi. To straszne - mówili uczestnicy zgromadzenia.
Manifestanci zebrali się na pl. Litewskim. W sumie było to kilkadziesiąt osób. Zebrał się także tłum gapiów. Uczestnicy zgromadzenia przynieśli ze sobą biało-czerwono-białe flagi oraz transparenty z różnymi napisami, w tym "Solidarni z Białorusią". W tle słychać było muzykę i piosenki w języku białoruskim i rosyjskim, między innymi, "Wolna Białoruś" czy "Chcemy przemian", które manifestanci śpiewali.
- Ja nie wiem, gdzie teraz jest moja rodzina, gdzie są moi przyjaciele. Od trzech dni nie ma tam internetu. Ten człowiek, ten dyktator - Łukaszenka - nic nie zrobił. Na nas patrzy teraz cały świat - mówiła Natalia Zubrycka, Białorusinka, która jest w Lublinie od trzech lat - tutaj studiowała, a obecnie pracuje.
Od niedzieli, czyli od dnia, w którym na Białorusi przeprowadzono wybory prezydenckie, tysiące ludzi wychodzi na ulice i protestuje. Nie uznają ogłoszonych przez państwowe służby oficjalnych wyników. Według nich, Alaksandr Łukaszenka zdobył 80.08 proc. głosów, a jego główna przeciwniczka Swietłana Cichanouska 10,09 proc. Demonstranci twierdzą, że wyniki wyborów zostały sfałszowane. Sama kandydatka była również w Centralnej Komisji Wyborczej, żeby złożyć skargę.
Swiatłana Cichanouska wyjechał na Litwę. W sieci pojawił się również filmik, na którym odczytuje z kartki oświadczenie: "Ja, Swiatłana Cichanouska, dziękuję za udział w wyborach prezydenckich. Białorusini dokonali wyboru. Z wdzięcznością i ciepłem zwracam się do wszystkich obywateli, którzy mnie wspierali".