
Osiedlowi chuligani robią, co chcą. Kradną telefony, torebki i ubrania. Napadają przed szkołą, na ulicy, przed sklepem. Zdarza się, że skatują kogoś na śmierć. Dość tego!

Zaostrzenia kar dla chuliganów domagają się również lublinianie. Chcą wprowadzenia obowiązkowej odpowiedzialności nieletnich za najcięższe przestępstwa, zakazu noszenia w miejscach publicznych noży, siekier i innych niebezpiecznych narzędzi. Żądają usprawnienia działań organów ścigania. Akcję zbierania podpisów zainicjowali rodzice Kamila Ryniaka z Nowej Huty. Ich syn został bestialsko pobity przez osiedlowych bandziorów.
Żądania popierają policjanci. - Nie można się bawić w "znikomą szkodliwość społeczną czynu”. Nie może być tak, że sądy zabierają się za sprawę parę lat po wydarzeniu - wylicza Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji. - Ale cieszy mnie, że ludzie na chuligaństwo reagują. Nie odwracają głowy, kiedy coś złego dzieje się na ulicy.
Od ponad roku w Lublinie działa policyjna grupa "antyblokersowa”. Okazało się, że jej utworzenie to był strzał w dziesiątkę. - W Lublinie może i jest lepiej, ale w Warszawie ludzie się boją - mówi Krzysztof Orszagh, szef zespołu ds. pomocy ofiarom przestępstw przy Urzędzie Miasta w Warszawie. - Dlatego i ja popieram ludzi, którzy złożyli petycję. Bandytów trzeba surowo karać.